Adam Małysz, Sven Hannawald

i

Autor: PIOTR LISZKIEWICZ / SUPER EXPRESS, INSTAGRAM/@sven_hannawald, PAWEŁ SKRABA / SUPER EXPRESS

Mijają 23 lata...

Rocznica totalnego szczytu Małyszomanii. W Zakopanem największe szaleństwo w historii, Małysz wspomina

2025-01-20 9:17

Triumfujący po raz pierwszy w Zakopanem Adam Małysz, to historia niezwykle ważna dla polskiego sportu, a nawet polskiej telewizji. Do dziś fani skoków narciarskich wspominają szczytowy moment "Małyszomanii". Dziś mijają 23 lata od tego konkursu. – Jak mam słabszy dzień, to czasem jeszcze sobie włączę te moje najlepsze skoki – mówi Małysz, obecnie prezes PZN.

Wtedy pokonał o 0,6 punktu Svena Hannawalda. Dziesiątki tysięcy ludzi pod skocznią oszalało ze szczęścia. Dziś można śmiało stwierdzić, że już nigdy nie powtórzy się na konkursach Pucharu Świata w Zakopanem taka frekwencja, jak 20 stycznia 2002 roku. – Słowo daję. Pamiętam, że było jeszcze ciemno. Była godzina 6.00 lub 7.00 rano i tutaj już były tłumy. Ludzie z flagami wspinali się na drzewa. W trakcie konkursu tu mogło być ze sto tysięcy ludzi – mówił nam po latach Sławomir Rykowski, szef biura prasowego.

ZOBACZ: Thomas Thurnbichler zaskoczył po skokach w Zakopanem. Takie słowa po życiowym wyniku Pawła Wąska

To był sam środek "Małyszomanii". Zbliżały się igrzyska olimpijskie w Salt Lake City, Małysz miał już na koncie złoto MŚ w Lahti i pierwszą kryształową kulę na koncie. Polscy fani Wielką Krokiew wzięli szturmem, zwłaszcza ci bez biletów... – Byłem kompletnie przerażony. Ci ludzie pojawiali się znikąd, z każdego zakątka na skoczni. Bardzo bałem się zwłaszcza o dzieci, bo widziałem je stojących na balustradzie, a z tyłu napierający nich tłum. Każdy był wszędzie, gdzie tylko się dało. Gdy zszedłem na zeskok i było po mnie widać, że jestem przerażony, to słyszałem tylko: czym ty się przejmujesz, myśmy tylko przyszli zobaczyć Adama. Ten konkurs był jak festiwal rockowy. Tak się wszystko zaczęło wymykać spod kontroli, że byliśmy bliscy odwołania – wspominał w rozmowie z "Super Expressem" Walter Hofer, były (ale niezwykle legendarny) dyrektor Pucharu Świata.

Co czwarty Polak oglądał ten konkurs

Czym jest jednak kilkadziesiąt tysięcy przy milionowej widowni telewizyjnej. Tamten konkurs, dłużej niż minutę, był włączony w aż 11 418 130 odbiornikach. To był pierwszy konkurs skoków z taką "oglądalnością". Co czwarty Polak oglądał pierwszy triumf Małysza w Zakopanem. W późniejszych latach dołożył jeszcze trzy zwycięstwa, nikt tu nie stał częściej na podium konkursów PŚ od niego (aż osiem razy: Małysz i jeszcze Janne Ahonen).

ZOBACZ: "To nie jest tak, że Thurnbichler jest do kitu". Tak Adam Małysz broni trenera i wierzy w podium Wąska [Rozmowa]

Ludzie dalej pamiętają, wspominają, YouTube jest pełen w całości wrzuconych konkursów z tamtych lat. Ten sprzed 23 lat również. "Ależ Hannawald ma pecha, przegrywa drugi konkurs. Wczoraj 0,4, dzisiaj 0,6 punktu!" – szalał za mikrofonem komentujący tamte zawody Włodzimierz Szaranowicz. Rok później podczas PŚ w Zakopanem mówił też o tym, jak o 180 stopni zmieniło się nastawienie polskich kibiców do Svena Hannawalda. Wtedy, te 23 lata, był to wróg nr 1 nad Wisłą, ten trudny do powstrzymania "Hanni", wybuchający radością po dobrym skoku, mający za sobą zdobyty Wielki Szlem TCS.

Małysz też tęskni

– Jak mam taki trochę gorszy dzień, to sobie puszczę właśnie te swoje konkursy, te najlepsze skoki, przypominam sobie tamte lata. Wiem doskonale, że pewnych rzeczy nie przeskoczę, ale przynajmniej fajnie jest sobie powspominać. A ze Svenem [Hannawaldem] mam teraz zdecydowanie lepszy kontakt niż wcześniej. Jak byliśmy zawodnikami, to nie mieliśmy na nic czasu. Teraz czasem się spotkamy, coś tam do siebie napiszemy, zadzwonimy do siebie. To fajne, fajnie też, że jest tego dużo na YouTubie, bo ja mam mało zdjęć, mało filmów z dzieciństwa, możliwości techniczne były inne. Na szczęście dużo tych filmów, zwłaszcza z drugiej części kariery, pozostało – podsumował w rozmowie z nami Adam Małysz.

Adam Małysz ocenia pierwszą połowę sezonu 2024/2025

Najnowsze