Małysz, Wąsek, Kubacki

i

Autor: PAWEL SKRABA / SUPER EXPRESS (2)

Puchar Świata w Zakopanem

"To nie jest tak, że Thurnbichler jest do kitu". Tak Adam Małysz broni trenera i wierzy w podium Wąska [Rozmowa]

2025-01-19 19:33

– To nie jest tak, że trener Thurnbichler jest do kitu, tylko trzeba pracować, trzeba przede wszystkim w to uwierzyć – tłumaczy nam Adam Małysz. Prezes PZN z bliska obserwował cały weekend z Pucharem Świata w Zakopanem. Na półmetku sezonu może pełen nerwów oczekiwać na mistrzostwa świata w Trondheim. Te już za ponad miesiąc, do czołówki dołączył Paweł Wąsek. Małysz uważa, że do podium brakuje mu jednego.

Michał Skiba: Za nami półmetek sezonu, jest trudniej niż rok temu?

Adam Małysz: Świat się zmienia, skoki się zmieniają, wszystko wokół skoków się zmienia. W tym roku na pewno jest o tyle lepiej, że pogoda podczas Pucharów Świata na razie nie płatała jakiegoś figla dużego. Oczywiście, jeśli chodzi o naszych zawodników, to chciałoby się lepiej. Widzimy, że Paweł Wąsek naprawdę robi duże postępy. Znalazł się tam w tej czołówce i już się tam zadomawia. Oczywiście jeśli chodzi o resztę zawodników, jest pracy jeszcze sporo. Niedługo mistrzostwa Świata, ale jest jeszcze troszkę czasu. Mam nadzieję, że chłopaki do Pawła dobiją i będziemy walczyć.

Jeśli mistrzostwa świata się będą w miarę udane, będzie jakiś sukces, to na wszystko działo się i dzieje teraz przymknie się oko w PZN?

Powiem tak, my nigdy nie przymykamy na nic oka (śmiech). Wszystko analizujemy i wyciągamy jakieś wnioski. Oczywiście to jest tak trudny sport... Jest nieobliczalny i nieprzewidywalny. Ciężko jest coś założyć, zaplanować itd. Bo może ci się wszystko nagle wysypać, trzeba na bieżąco reagować, ale też trzeba bardzo spokojnie do tych spraw podejść. Wiemy jak było na początku sezonu, jak nie było tych wyników, to bardzo duży był nacisk i na trenera, i na cały sztab, i na nas w związku. Widać, że się jednak da. Paweł potrafi. I nawet ta teoria, że gdzieś tam odstajemy sprzętem, też nie do końca jest prawdą. Jakby nie było, to Paweł skacze w tym kombinezonie, w którym zaczął od samego początku.

Da się naprawdę daleko skakać w tym sprzęcie. Myślę, że po prostu chłopaki pogubili się technicznie. Technika skoków się zmienia, ewoluuje. Cały czas jest jednak ta tendencja, że ten kierunek [rozwoju skoków narciarskich] trochę bardziej idzie tam nad te narty. By nie skakać, wybijać się z progu tak statycznie w miejscu, tylko bardziej do przodu. Ale to wszystko zaczyna się już od samego rozbiegu. Jak zawodnik dobrze dojedzie, czuje się dobrze, to nie ma problemu później z samym tym odbiciem.

ZOBACZ: Polscy skoczkowie słyszeli to podczas PŚ w Zakopanem. Wcześniej było z tym zamieszanie

A Pana zdaniem, jakie to są detale, które dzielą Pawła Wąska od podium? Bo twarde liczby, punkty to widzimy.

Dzisiaj te detale to są Austriacy.

I trochę Norwegowie...

Ale to już są faktycznie detale. Powiem szczerze tak, ciężko mi powiedzieć, jak Austriacy skaczą technicznie, jak oni to odbierają, ich trenerzy i tak dalej. Paweł cały czas popełnia pewne błędy na progu, więc widać jaka jest jeszcze rezerwa. Ale przez to, że jest w dobrej dyspozycji, że jest w formie, to potrafi latać. W sobotę był dwa razy w piątce - w próbnej i indywidualnie podczas konkursu drużynowego. W niedzielę również piąty. A te skoki nie były całkiem dobre na progu. Miejmy nadzieję, że w końcu wskoczy w rytm, że te odbicia będą na tyle dobre, żeby wbić się na podium.

Praca Thomasa Thurnbichlera z Pawłem Wąskiem daje wciąż nadzieję, że cała kadra pod jego wodzą będzie się rozwijać? Sezon 2022/23 był wręcz świetny, poprzedni trudny z finiszującym na podium Aleksandrem Zniszczołem, a teraz liderem jest Paweł Wąsek, ale to może być mało. A nie brakuje ludzi, którzy chcieliby by Alexander Stoeckl wszedł do gry.

Alex jest naszym dyrektorem, więc on współpracuje z Thomasem, można powiedzieć, że na dzień dzisiejszy to jest po prostu ich wspólny zespół. Myślę, że ta współpraca przyniesie efekty, tylko na to trzeba będzie poczekać, Alex zaczął dosyć późno. Thomas na samym początku, jak przyszedł, to te wyniki były bardzo dobre, ale też popatrzmy, że mimo wszystko ci starsi zawodnicy dostali takiego bodźca, zupełnie coś innego i zaczęło to funkcjonować. Po jednym roku pracy, robiąc to samo, już dla nich to nie było wystarczające. I [wynikowo] pojawił się Olek. Teraz doszedł Paweł. Zresztą samym zadaniem Tomasa i tego sztabu było to, żeby ciągnąć młodych do przodu, bo wiemy, że ci starsi zawodnicy kiedyś powiedzą nam, że już nie będą skakać. I żebyśmy nie zostaliśmy z ręką w nocniku. Bo potrzebujemy młodzieży. I Paweł naprawdę zrobił niesamowity postęp, dał bodziec tym innym zawodnikom, że po prostu trzeba pracy i to może funkcjonuje. To nie jest tak, że trener jest do kitu, tylko trzeba pracować, trzeba przede wszystkim w to uwierzyć. Też nie dziwię tym starszym zawodnikom, bo im zawsze jest dużo ciężej zmienić pewne rzeczy. Oni mają pewne przyzwyczajenia, swoje zasady, cały rytm i zmienić u nich pewne elementy jest dużo ciężej niż u młodego. Jak to w życiu. 

ZOBACZ: Emocje aż biły od Kamila Stocha po skokach w Zakopanem. Po tych słowach robi się cieplej na sercu

Piotrek Żyła nieobecny w ten weekend w Zakopanem, Kamil Stoch, Dawid Kubacki, jak pan widzi ich w drugiej części sezonu? Co oni jeszcze powinni zrobić?

Dawid już zaczyna pracować nad tym, że mimo że nie jest w stanie czuć skoków tak jak on powinien, to widzę, jak słucha trenerów i wykonuje te polecenia. To jest zmiana. Skacze dalej, choć to nie jest jeszcze stabilność, ani jego 100 procent. Dawid jednak widzi poprawę i zaczął bardzo spokojnie do spraw podchodzić. Na pewno idzie do góry. Kamil wrócił do pracy z Michalem Doleżalem, wrócili do tego, co było wypracowywane przez lata. Fizycznie wygląda naprawdę fajnie, jak patrzę nawet na imitacjach, to jest wszystko dobrze. Potem po prostu brakuje metrów. Nartowania, by nie tracił prędkości i odlatywał w drugiej fazie.

Możesz też zobaczyć rozmowę w formie załączonego WIDEO

Adam Małysz ocenia pierwszą połowę sezonu 2024/2025

Najnowsze