Zakończony 27 marca olimpijski sezon był w wykonaniu polskich skoczków rozczarowujący. Pozycja Michala Doleżala po dwóch świetnych latach mocno osłabła i głośno mówiło się o rozstaniu z czeskim trenerem. Nie uratował go nawet brązowy medal przywieziony z Pekinu przez Dawida Kubackiego. Podczas ostatniego weekendu sezonu w Planicy wybuchła prawdziwa burza. 44-latek ogłosił po pierwszym z trzech słoweńskich konkursów (w piątek), iż po zakończeniu sezonu zakończy pracę z reprezentacją Polski. Liderzy kadry - Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki - oburzyli się działaniami Polskiego Związku Narciarskiego, który rozstał się z Czechem w nie najlepszym stylu. Doświadczeni skoczkowie chcieli walczyć o trenera, ale działacze byli niewzruszeni i kilka dni po powrocie do Polski potwierdzili rozstanie z Doleżalem. Powstała spora niewiadoma, kto przyjdzie w jego miejsce, ale od kilku dni faworyt był tylko jeden.
Thomas Thurnbichler oficjalnie trenerem polskich skoczków
Po rozwiązaniu afery z Doleżalem wydawało się, że związek nie będzie w stanie mocniej namieszać, ale stało się inaczej. Apoloniusz Tajner poinformował w rozmowie z Eurosportem, że Thomas Thurnbichler zostanie nowym trenerem polskich skoczków, a kilka godzin później PZN zaprzeczył tej informacji! Kibice wpadli w konsternację, którą wzmacniały kolejne komunikaty. W pierwszy weekend kwietnia o Thurnbichlerze jako trenerze Polaków pisały austriackie media, a nawet Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS)! Mimo to, polska federacja milczała i utrzymywała stan niepewności. Dopiero we wtorek pojawił się oficjalny komunikat.
"Pamiętajcie, z Prezesem się nie dyskutuje, bo Prezes ma czasem rację. Potwierdzamy doniesienia Austriackiego Związku Narciarskiego i Międzynarodowej Federacji Narciarskiej dot. Thomasa Thurnbichlera - oficjalnie poznajcie nowego trenera Kadry Narodowej A w skokach narciarskich" - poinformował oficjalny profil Polskiego Związku Narciarskiego na Twitterze.