Czy świat polskiego hokeja zatrzęsie się w posadach? Czołowe drużyny z naszego kraju opierają się m.in. na zagranicznych sportowcach. Wśród nich są Rosjanie, którzy w hokejowej lidze stanowią często bardzo duży odsetek. Najlepszym przykładem jest ekipa Cracovii, której barwy reprezentuje kilkunastu reprezentantów "Sbornej". Minister sportu Kamil Bortniczuk wytłumaczył, czy zawodników można masowo zdyskwalifikować. Przyznał wprost, że każdy z przypadków powinien być rozpatrywany oddzielnie.
Minister sportu o Rosjanach w hokejowej ekstraklasie
Bortniczuk nie ukrywa, że trudno, by zdyskwalifikować wszystkich naraz, a każdy przypadek powinien być rozpatrywany oddzielnie. - O ile nie ma żadnych wątpliwości - i tutaj wykazaliśmy najdalej idącą konsekwencję - że na imprezach międzynarodowych nie ma miejsca dla reprezentantów Rosji, o tyle w sprawie występów rosyjskich obywateli w rozgrywkach ligowych - sprawa jest zdecydowanie bardziej skomplikowana. Dopuszczanie zawodników do rozgrywek nie leży w kompetencjach ministra, ale gdybym miał doradzać związkom, zarządzającym poszczególnymi ligami, doradzałbym aby każdy przypadek badać indywidualnie - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
NIE PRZEGAP! Czesław Michniewicz ma twardy orzech do zgryzienia. Chodzi o problem Grzegorza Krychowiaka [TYLKO U NAS]
Minister dodał, że w innym przypadku mogłoby dochodzić do groźnych precedensów. - W przeciwnym wypadku PZKosz musiałby np. zdyskwalifikować białoruskiego opozycjonistę, który uciekał do Polski przed reżimem Łukaszenki, a gra w naszej II lidze - tylko dlatego, że posiada białoruskie obywatelstwo. Dobrym przykładem jest tutaj zachowanie hokejowej Polonii Bytom, która postawiła rosyjskim zawodnikom prosty warunek: aby zostać, musicie jednoznacznie potępić agresję Rosji na Ukrainę. Nie potępili - musieli odejść - mówi minister sportu Kamil Bortniczuk.