Czesław Michniewicz

i

Autor: Tomasz Radzik/Super Express Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz ma twardy orzech do zgryzienia. Chodzi o problem Grzegorza Krychowiaka [TYLKO U NAS]

2022-03-14 11:16

To będzie kluczowy miesiąc dla reprezentacji Polski. 29 marca „Biało-czerwoni” zagrają w finale baraży o mundial w Katarze. Selekcjoner Czesław Michniewicz (52 l.) w rozmowie z „Super Expressem” mówi o powołaniach do drużyny narodowej, tłumaczy sytuację kadrowiczów, a także odnosi się do wykluczenia Rosji z baraży.

„Super Express”: - Czekał pan w napięciu, jaką decyzję podejmie FIFA odnośnie meczu barażowego z Rosją?

Czesław Michniewicz: - Trudno to nazwać napięciem. Chciałem, żebyśmy w końcu wiedzieli, co nas czeka. Bardzo ważny był ten pierwszy termin: czy będziemy grali czy nie. Im dłużej to trwało to w mediach pojawiało się coraz więcej scenariuszy na półfinał baraży. Trudno było się skoncentrować. Ale na szczęście to już za nami.

- Zagramy od razu w finale baraży, a wcześniej 24 marca zmierzymy się ze Szkocją w Glasgow. To spotkanie jest dobrą opcją dla kadry?

- Przyjdzie nam rywalizować z dobrym zespołem, który szykował się do barażu z Ukrainą. Będzie to ciekawy mecz. Musimy mieć w głowie, że później zagramy swój finał o mistrzostwa świata. Szkoci do baraży przystąpią w innym terminie, więc z nami będą mogli wystawić najsilniejszy skład. Na pewno będziemy dokonywać zmian, bo chciałbym, aby ten mecz dał mi kilka odpowiedzi na pytania, które mam z tyłu głowy.

- Dużo ma pan wątpliwości, jak będzie wyglądał wyjściowy skład?

- Mam swoje przemyślenia, ale chciałbym zobaczyć, jak to wszystko będzie wyglądało na boisku. Jak wybrany przeze mnie zespół będzie funkcjonował. Po spotkaniu będzie chwila, aby pewne korekty wprowadzić i ewentualnie jeszcze coś w tym zestawieniu skorygować. Podczas gry ze Szkocją na niektórych pozycjach będę chciał przyjrzeć się dwóm zawodnikom, zobaczymy w jakim wymiarze czasowym.

- Czy sytuacja z meczem z Rosją i wojną w Ukrainie zjednoczyła kadrowiczów?

- Wspólny apel piłkarzy, że nie chcą grać z Rosją, pokazał, że są jednością, że tworzą drużynę. To przykre, że to wszystko dzieje się na naszych oczach, w naszych czasach. Każdy z nas myśli o tym, co dzieje się w Ukrainie, gdzie bez powodu giną niewinni ludzie.

Rosołek nie smakował beniaminkowi. "Taki zawodnik to skarb dla Legii"

- Którego z rywali w finale baraży pan woli: Szwecję czy Czechy?

- To nie ma znaczenia, bo oba zespoły grają dobrze, a na ostatnich mistrzostwach Europy wyszły z grupy. W każdym z tych ekip jest piłkarska jakość. To pokazuję skalę trudności z którymi przyjdzie nam się mierzyć.

- Istnieje ryzyko, że jeden z liderów kadry Grzegorz Krychowiak do czasu zgrupowania nie rozegra żadnego meczu. Jak pan podchodzi do tego?

- Widziałem go w meczu sparingowym Krasnodaru z Rostowem podczas zgrupowania w Hiszpanii. Zagrał cały mecz. Wyglądał bardzo obiecująco. Było widać, że przepracował okres przygotowawczy. Szkoda, że nie ma ciągłości w tym wszystkim. Musimy wziąć pod uwagę jego problemy. Będę z nim rozmawiał na zgrupowaniu i przyjrzę mu się w pierwszej kolejności w spotkaniu ze Szkocją , bo to jest bardzo ważny zawodnik dla reprezentacji Polski.

- W podobnej sytuacji jak Krychowiak będzie zapewne Tomasz Kędziora, który musiał uciekać z Ukrainy przed wojną.

- Kędziora dużo przeżył w ostatnim czasie. Dobre jest to, że zaczął trenować z Lechem. Niczego nie przesądzam, ale obawiam się, czy przed startem zgrupowania zagra jakiś mecz. Może być z nim tak, jak w przypadku Krychowiaka. Dlatego powołałem szeroką kadrę, aby zabezpieczyć się przed różnymi nieprzewidzianymi sytuacjami.

- Wystarczyło, że odwiedził pan Matty’ego Casha i jest on w wybornej formie. To tak zadziałał na niego sernik, który przygotował dla pana?

- To sympatyczny chłopak i dobry piłkarz, co potwierdza w Anglii. Cieszy mnie to, że strzela gole i asystuje. Przygotowując się do baraży chcieliśmy z Kamilem Potrykusem pokazać mu pewną analizę, ale nie odbierał telefonu. Byliśmy tak bardzo zanurzeni w pracy, że nie spojrzeliśmy, że w tym momencie Cash ma mecz. Gdy się z nim później połączyliśmy to w żartach powiedzieliśmy, żeby odbierał nawet w trakcie spotkania, bo zawsze mamy mu cenne wskazówki do przekazania. Cash ma dystans do siebie. Odparł że śmiechem, że nie wiedział, że mamy Anglika w sztabie. Miał na myśli Potrykusa, który z nim rozmawia po angielsku.

Grzegorz Krychowiak

i

Autor: Marcin Gadomski/Super Express Grzegorz Krychowiak

- Cash robi furorę w Premier League. Kibice wołają na niego „Polski Cafu”. Jest coś w tym?

- Jest bardzo żywy na boisku, energiczny i dynamiczny. Bardzo łatwo wpada w oko. Ma duży wachlarz jeśli chodzi o rozwiązania akcji. Potrafi dośrodkować będąc w pełnym biegu, wycofać po ziemi, jak to miało miejsce z Leeds, gdy zagrał do Coutinho. Potrafi wypracować gola, ale i sam jest skuteczny. Cieszę się, że mamy go zespole. Konkurencja na jego pozycji jest duża. Tomasz Kędziora jest po przejściach, regularnie gra Bartosz Bereszyński. Rywalizacja będzie ciekawa.

- Za plecami Roberta Lewandowskiego także duży ruch. Skuteczni są Arkadiusz Milik i Krzysztof Piątek. Tak ich pan zmobilizował, że starają się wkupić w łaski selekcjonera?

- Skuteczność wynika z tego, że w końcu regularnie grają. To był problem u Milika. Podobnie było z Piątkiem, który jeszcze miał kontuzję. Dobrze, że zmienił klub, bo w Fiorentinie dostał szansę i jest skuteczny. Spotkałem go w czerwcu, gdy chodził o kulach. Był podłamany całą sytuacją. Teraz spotkałem się z nim we Włoszech i widziałem uśmiech na jego twarzy. Czuje się ważną postacią w Fiorentinie. Konkurencja w ataku jest duża. Gdy gramy na jednego napastnika to Robert Lewandowski bezwzględnie jest pierwszym naszym wyborem. Jeśli gramy na dwóch napastników to mamy dobrego gracza dla niego plus dobrego zmiennika. Nie zapominajmy, że są jeszcze wilczki jaki Adam Buksa i Karol Świderski, którzy dopiero zaczęli sezon w Stanach. Cieszy mnie to, bo będzie z czego wybierać. Za moment Dawid Kownacki zacznie regularnie grać i też będzie można mu się przyglądać.

Jan Tomaszewski komentuje powołania Czesława Michniewicza. Rozgromi selekcjonera reprezentacji Polski przed barażami?

Krzysztof Piątek

i

Autor: Cyfra Sport Krzysztof Piątek

- Po dwóch latach do reprezentacji wrócił Krystian Bielik, który już zapowiada, że interesuje go pierwszy skład. Podoba się panu takie podejście pomocnika Derby?

- Nie dziwi mnie to. Gdy prowadziłem młodzieżówkę Bielik leczył kontuzję. Pamiętam jak zadzwoniłem do niego pierwszy raz i powiedziałem, że nie będzie pierwszym wyborem, bo drużyna się ukształtowała i będzie musiał poczekać na szansę. A on wtedy zapytał mnie: „to trener już wie, kto będzie grał? Nie będzie rywalizacji na kadrze?” Odparłem mu, że rywalizacja zaczyna się w klubie. Przyjął moje wyjaśnienie i powalczył o miejsce w drużynie narodowej. Choć wtedy dołączył do nas później to jednak bardzo nam pomógł. Teraz liczę, że będzie tak samo.

- W kadrze znalazł się także Szymon Żurkowski z Empoli, który był liderem prowadzonej przez pana młodzieżówki. To będzie jego czas?

- Wyjazd do Włoch wiele zmienił w jego sposobie gry i myślenia. Pewnie, gdyby grał w polskiej lidze to dawno zadebiutowałby w kadrze. Był przecież już w drużynie za trenera Adama Nawałki. Wyjeżdżając z Polski bardzo się wyróżniał na tle pozostałych. W Fiorentinie miał dużą konkurencję, nie przebił się. Ale w Empoli zbudował się na nowo. Tak było w przypadku innych Polaków w tym klubie. Żurkowski jest teraz zupełnie innym graczem, docenianym we Włoszech. Wiem na co go stać.

Grzegorz Krychowiak zmienia klub. W parę miesięcy zarobi wielką kasę!

Szymon Żurkowski

i

Autor: Cyfrasport Szymon Żurkowski

- Pojawił się także debiutant Konrad Michalak z Konyasporu. Skąd pomysł na jego powołanie?

- Odpowiedź jest prosta, nie ma drugiego dna: potrzebujemy skrzydłowych. Wypadł przecież Kamil Jóźwiak, który jest kontuzjowany, będzie się leczył w Stanach i za kilka tygodni wróci do grania. Przemysław Frankowski i Przemysław Płacheta mało grają w klubach. Kamil Grosicki dobrze zaczął rundę, ale przyplątała się choroba. Gdybyśmy chcieli zmienić ustawienie na grę skrzydłowymi to okazałoby się, że nie mamy żadnej opcji. Dlatego jest Michalak, którego znam. Wiem co potrafi i jakie ma braki. Uważam, że nie ma nic złego w jego powołaniu. Wyróżniał się w mojej młodzieżówce, a teraz występuje w zespole, który jest wiceliderem w Turcji i walczy o Ligę Mistrzów. To trzeba zaznaczyć, bo mam wrażenie, że o tym zapominamy.

- Wspomniany Jóźwiak podpisał umowę z Charlotte, nowym klubem w MLS. To dobrze, że kolejny kadrowicz wyjechał do Ameryki?

- Pod względem sportowym nie widzę zagrożenia, bo liga w USA się rozwija. Za moment przeniesie się tam Lorenzo Insigne, który będzie grał w Toronto. Nikt nie powie, że Włoch to słaby piłkarz. Problem leży gdzieś indziej, w terminach. Kiedyś, gdy spotkanie kadry był w piątek czy sobotę, to podróż z Ameryki nie była takim problem, bo było więcej czasu. Teraz, gdy mecze są już środę czy czwartek, to ten czas na zgrupowania dla graczy z MLS bardzo się skraca.

Reprezentant Ukrainy strzelił ważną bramkę i nie wytrzymał. Emocje wzięły górę, te sceny łapią za serce

Michał Pazdan

i

Autor: Cyfrasport Michał Pazdan

- Kogo zamierza pan powołać z ekstraklasy?

- Będzie to 3-4 graczy. Tak jak mówiłem wcześniej, po to powołałem szeroką kadrę, aby mieć zabezpieczenie na wypadek różnych przypadków. Nie ukrywam, że przyglądałem się m.in. Damianowi Dąbrowskiemu. To opcja na wypadek, gdyby coś się wydarzyło i nie będzie już można powołać nikogo z klubów zagranicznych. Mamy mało środkowych obrońców. Patrzyłem na Michała Pazdana, Mateusza Wieteskę czy Bartosza Salamona. Gdyby Artur Jędrzejczyk był zdrowy to bardzo przydałby się reprezentacji na taki konkretny mecz. Tym bardziej że umie grać w trójce obrońców, bo na tej pozycji występował w Legii za mojej kadencji. Grał bardzo dobrze i uważam, że wtedy powinien dostać szansę w kadrze. Ale każdy trener widzi to inaczej. Miałem go na co dzień i bardzo ceniłem. Żałowałem, że złamał obojczyk. Teraz dopiero wraca i na to zgrupowanie nie zdąży.

- Co było dla pana największym problem w ostatnim czasie?

- Przez ostatni miesiąc dużo się działo. Byłem w podróży, a w domu tylko dwa dni. Dwa tygodnie spędziłem na Kaszubach. Czas szybko minął, ale mam nadzieję, że wykorzystałem go maksymalnie. Zależało mi na bezpośrednim kontrakcie z zawodnikami. Nie chciałem, abyśmy poznawali się dopiero na zgrupowaniu. Poświęciłem na to dużo czasu i energii. Nie przestawiałem zegarka, lecz sprawdzałem godzinę na telefonie, bo jednego dnia byłem w Turcji, następnego we Włoszech i za moment w Anglii. To było przyjemne zmęczenie. Widziałem reakcję zawodników, którzy czuli się docenieni, że przyjechałem do nich. Miało to sens.

- Po nominacji mówił pan, że teściowa bardzo żyje futbolem. Jak komentuje teraz pana pracę z reprezentacją Polski?

- Po nominacji był szczęśliwa, choć pierwsze dni były trudne, bo dostawałem cepem po plecach. To była taka jazda bez trzymanki. Bliscy przeżywali nagonkę na mnie. Poradziłem sobie z tym, bo wiem jak to wygląda, że merytoryka nie ma znaczenia. Chciałem być ponad tym. Wiedziałem, że muszę pracować i temu się oddałem, aby wydobyć z siebie jak najwięcej pozytywnej energii. I tak też działałem.

Królewskiemu puściły nerwy po meczu Wisły Kraków. Ostre słowa, padły bardzo poważne oskarżenia

Sonda
Czy Rosja powinna zostać wykluczona ze świata sportu?
Najnowsze