To absolutne historyczne wydarzenia dla żeńskiego futbolu reprezentacyjnego w naszym kraju. W listopadzie, dzięki dwóm zwycięstwom po 1:0 w barażu z Austrią, Biało-czerwone zakwalifikowały się na mistrzostwa Europy po raz pierwszy w swojej historii. W piątkowy wieczór natomiast zadebiutowały na tym turnieju. Na stadionie w Sankt Gallen przegrały 0:2 z Niemkami, ale lepiej ocenianym przeciwniczkom długo stawiały opór i bramki straciły dopiero w drugiej odsłonie spotkania.
Podopieczne Niny Patalon nie zamierzają odpuścić do końca rywalizacji w grupie C. Przed nimi jeszcze spotkanie ze Szwedkami we wtorkowy wieczór i z Dunkami w kolejną sobotę.
Reprezentantki jednego mogą być pewne - tak na stadionach w Szwajcarii, jak i w Polsce przed telewizorami mogą liczyć na wsparcie swoich kibiców.
Piątkowy mecz z Niemkami zapowiadany był jako wyjątkowy i historyczny w skali futbolu reprezentacyjnego kobiet w Polsce. I ma to swoje odzwierciedlenie w liczbach. Jak poinformował Michał Zawacki, który wraz z Joanną Tokarską skomentował to spotkanie dla widzów TVP, szacunkowa oglądalność widowiska wyniosła dwa miliony.
Jak to wypada w zestawieniu chociażby z męską reprezentacją Polski? Centrum Informacji TVP podaje, że czerwcowe spotkanie Biało-czerwonych z Finlandią oglądało ponad 4,8 mln widzów, co stanowi najlepszy wynik TVP Sport w 2025 roku. Kilka dni wcześniej mecz towarzyski z Mołdawią, który stanowił także pożegnanie Kamila Grosickiego z grą w narodowych barwach, obejrzało łącznie niespełna 3 miliony widzów.
Reprezentacja Polski kobiet dopiero dociera do szerszego grona odbiorców, ale już bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że samym awansem na Euro i udziałem w prestiżowej imprezie otwiera sobie furtki, do których wcześniej nie miała dostępu.
