Wisła Kraków od kilku sezonów boryka się z dużymi problemami finansowymi. Klub powoli wychodzi na prostą, ale ich sytuacja sportowa jest nie do pozazdroszczenia. „Biała Gwiazda” po serii słabych meczów osunęła się w strefę spadkową i zajmuje 16. miejsce z 24 punktami na koncie. Sytuacja byłaby nieco lepsza, gdyby Wiśle udało się pokonać Lecha Poznań, co było bardzo blisko. Podopieczni Jerzego Brzęczka prowadzili 1:0 od końcówki pierwszej połowy, ale stracili prowadzenie w doliczonym czasie drugiej odsłony meczu. Spotkanie mogłoby potoczyć się inaczej, gdyby gol strzelony przez Wisłę w 54. minucie został uznany. Po konsultacji VAR i obejrzeniu powtórki na ekranie sędzia główny Tomasz Kwiatkowski zdecydował się anulować bramkę, dopatrując się faulu Ondraska. Decyzja ta było dość wątpliwa, na co uwagę zwróciło wielu obserwatorów. Współwłaściciel Wisły Kraków, Jarosław Królewski, nazwał to jednak dużo ostrzej.
Duża niespodzianka w Krakowie. Lech nie wykorzystał potknięcia Pogoni [WIDEO]
Królewski wściekły po remisie Wisły z Lechem. Nazywa to wręcz „kradzieżą”
Jarosław Królewski już w trakcie meczu ostro ocenił sytuację z anulowaniem bramki. – Skandaliczna decyzja sędziego – napisał na Twitterze. Po zakończeniu spotkania jeszcze mocniej zaatakował sędziego Tomasza Kwiatkowskiego. – Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana. Bravo drużyna za walkę, fani za doping. Walczymy dalej – zakończył.
Decyzja sędziego wywołała wiele dyskusji, ponieważ Bednarek wpadł na Ondraska, który po prostu wyskoczył walczyć o piłkę i to nie on robił ruch do bramkarza Lecha. Tomasz Kwiatkowski uznał jednak, że to napastnik Wisły przewinił i anulował bramkę strzeloną chwilę później przez Colleya. Wątpliwości co do tej decyzji mieli nawet komentatorzy spotkania. Bramkę i całą sytuację można obejrzeć na wideo poniżej.