Bardzo spodobała się wszystkim postawa Norwegów, którzy szybko ogłosili światu, że nie zamierzają gościć rosyjskich skoczków podczas Raw Air. Klimowa i spółki nie widzieliśmy też w MŚ w lotach w Vikersund i PŚ w Oberstdorfie. To jednak nie była wewnętrzna decyzja obu związków narciarskich, tylko FIS. Organizatorzy mogą alarmować, ale ostatnie słowo należy do władz.
Czy Jewgienij Klimow i inni rosyjscy skoczkowie wystąpią niedługo na polskich skoczniach? Najbliższa okazja 23 i 24 lipca podczas Grand Prix w Wiśle. – Mam mieszane uczucia. Nie chciałbym go oglądać, ale to decyzja FIS, a nie naszego związku. Tu jest dylemat. Nie chcielibyśmy wychodzić przed szereg i mówić, że nie mają prawa startu. Tą decyzję powinien podjąć FIS i sądzę, że tak postąpi – mówi „Super Expressowi” Andrzej Wąsowicz, wieloletni dyrektor Pucharu Świata w Wiśle.
Kompromitacja rosyjskiego szefa piłkarzy. Grzmi po werdykcie sądu, mówi o braku obiektywizmu
– Norwegowie osiągnęli to, co chcieli i FIS ich nie dopuścił. Bo to jest ich rola. Sprawdzałem, czy my jako PZN możemy podjąć taką decyzję i nie możemy tego zrobić. Możemy im tylko utrudnić sprawę, oni się wcześniej zgłaszają, to można im powiedzieć, że nie mamy hotelu – dodaje Wąsowicz, który wręczał Klimowowi nagrodę za zwycięstwo w PŚ w Wiśle. Dotychczas to jedyny triumf Klimowa w PŚ, ale nie jedyny wielki sukces w skokach. Z chińskich igrzysk olimpijskich przywiózł srebrny medal olimpijski. Chwalił się nim na Łużnikach, stojąc w pierwszych rzędach podczas wiecu Władimira Putina. – Było mi przykro, gdy to widziałem. Dla mnie przestał być uznanym sportowcem i w życiu bym mu ręki nie podał – wyznał Wąsowicz.
Okrutnie zadrwili z Piotra Żyły! Wystarczyło jedno zdjęcie, fani znów wytknęli mu wpadkę