Najlepsze reprezentacje w skokach narciarskich mogły dotychczas zgłosić maksymalnie sześciu zawodników do konkursów Pucharu Świata. Od tego sezonu to się zmieni i trenerzy będą musieli jeszcze mocniej zawęzić swój wybór, bo liczbę skoczków ograniczono do pięciu. FIS w taki sposób chciało umożliwić słabszym reprezentacjom miejsce w zawodach. Nie wszystkim te zmiany się podobają, bo niektórzy obiecujący zawodnicy będą musieli obejść się smakiem i startować m.in. w Pucharze Kontynentalnym.
Po latach wyszła na jaw prawda o siostrze Piotra Żyły. W młodości spotkała ją prawdziwa tragedia
Żyła zdecydował się powiedzieć brutalną prawdę
Zmiany nie podobają się również Piotrowi Żyle, który cytowany przez portal WP SportoweFakty ustosunkował się do roszad. Skoczek twierdzi, że takie zmiany mogą mieć fatalne konsekwencje dla całej dyscypliny. - To nie jest dobre dla dyscypliny. Niedługo skoki staną się ekskluzywne, nie będą dostępne dla wszystkich - uważa mistrz świata. Zdaje sobie jednak sprawę, że głos zawodników nie jest słuchany.
- Oczywiście my jako skoczkowie możemy wyrazić swoją opinię, ale mamy świadomość, że nikt nic z tym nie zrobi. Nie mamy nic do gadania - dodał. - Musimy to zaakceptować. Albo się dostosujemy, albo nie będziemy skakać. Idea jest taka, żeby skoki były jak najbardziej sprawiedliwe, by każdy miał podobne warunki sprzętowe. Zasady są równe dla wszystkich. My robimy swoją robotę i cieszymy się, że możemy skakać - stwierdził Żyła.