Po rozpoczęciu ataku Rosji na Ukrainę MKOl postanowił wykluczyć rosyjskich sportowców z rywalizacji w igrzyskach paraolimpijskich oraz nawoływał, aby kolejne organizacje wykluczały Rosjan i Białorusinów w zawodów sportowych. Nie wiadomo, co się stało przez ten rok, że MKOl zmienił swoją wizję o 180 stopni – wojna przecież wciąż trwa, Rosjanie dokonują ataków na ludność cywilną i wciąż popełniają zbrodnie wojenne, a tymczasem MKOl chce powrotu Rosjan do rywalizacji sportowej, w tym na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wtóruje im w tym prezydent FIS, który nawołuje do wspierania decyzji MKOl.
Prezydent FIS wyciera sobie twarz słowami o prawach człowieka
Warto zauważyć, że FIS początkowo bardzo opornie podchodził do sprawy wykluczenia Rosjan z podległych mu dyscyplin, np. skoków narciarskich. Ostatecznie pod naciskami z wielu stron udało się to wymusić, ale najwyraźniej poglądy szefa tej organizacji się nie zmieniły. Johan Eliasch twierdzi, że należy nie krytykować, a wesprzeć MKOl. – Myślę, że ważne jest, aby każda organizacja zajmująca się wszystkimi sportami okazała solidarność i wspierała Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) w tych trudnych czasach. Bo jeśli sport jest upolityczniony, to może być koniec sportu, jaki znamy – mówi Szwed w rozmowie z norweską telewizją NRK. 61-latek zapomniał chyba jednak, że sport i polityka są już, niestety, powiązane od dawna. A do powiązania tego dążą właśnie ludzie tacy jak Putin, dla którego sport jest jednym z wielu narzędzi politycznych.
Johan Eliasch dodaje też, że to kwestia praw człowieka. – Myślę, że bardzo ważne jest, abyśmy spojrzeli na wszystkie strony tej sprawy, bo sport jest prawem człowieka. I musimy wierzyć w prawa człowieka i ich bronić – dodaje. Szwedzki miliarder znów jednak nie dostrzega pewnych "niuansów" - że to właśnie Rosjanie łamią prawa człowieka w Ukrainie, a co więcej, wielu rosyjskich sportowców otwarcie wspiera działania swojego kraju. Ba! Duża część z nich należy do armii (nie jest to samo w sobie coś niezwykłego, wielu lekkoatletów, choćby w Polsce, jest również żołnierzami) i choć sami na froncie nie walczą, to ich powiązana z całą machiną śmierci uruchomioną za naszą wschodnią granicą są aż nadto widoczne.