Życie na całym świecie toczyło się dalej, ale oddzielenie go od wydarzeń w Ukrainie było niemożliwe. Bo jak można było zaakceptować sportową rywalizację z Rosjanami, kiedy ich rodacy dzień po dniu mordują, gwałcą, rujnują i kradną? Jak można było tak po prostu stanąć na murawie i przed meczem wysłuchać hymnu kraju – agresora?
Nasi piłkarze jako jedni z pierwszych zachowali się po prostu jak trzeba. Stanowczo odmówili gry w barażach o awans na mundial z Rosją: nie chcieli grać ani w Moskwie, ani nigdzie indziej. Decyzję tę mocno poparł PZPN z prezesem Cezarym Kuleszą na czele. Nikt nie wiedział jak zareaguje FIFA – wykluczy Rosję, czy może Polskę, ale jedno było pewne - w obu przypadkach bylibyśmy po prostu dumni z naszych piłkarzy. Ostatecznie STOP powiedziano Rosji, dzięki czemu wszyscy po prostu stanęli po dobrej stronie historii.
MKOl chce dopuścić Rosjan i Białorusinów do startu na igrzyskach w Paryżu
Niestety, nie każdy może się tym pochwalić, bo kiedy jedni Rosjanie grabią i próbują zniewolić Ukrainę, drudzy wciąż walczą o najwyższe trofea na wielkich arenach. W światowym sporcie nadal nie brakuje Rosjan, a na liście hańby są federacje tenisa, boksu, MMA czy hokeja. Na jej szczyt niedawno wskoczył szef MKOl Thomas Bach, który zapowiedział dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do występu w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. I żadnym argumentem nie jest tutaj fakt, że przy nazwiskach Rosjan i Białorusinów na światowych arenach widzimy białe flagi. Z takim kolorem chorągwi chcielibyśmy ich zobaczyć w najbliższym czasie tylko w jednym przypadku – podczas wycofania z okupowanych terenów Ukrainy.