Po 6 medalach przywiezionych przez biało-czerwonych z Soczi w 2014 r. i 6 z Vancouver 4 lata wcześniej apetyty kibiców rosną. Tymczasem od 2 lat ze świecą szukać wielkich sukcesów medalistów tamtych imprez.
Trójka mistrzów olimpijskich z Soczi - Justyna Kowalczyk (33 l.), Kamil Stoch (29 l.) i Zbigniew Bródka (32 l.) - jest w wyraźnym kryzysie i szuka formy.
PyeongChang: Polscy hokeiści pokonali Węgrów i zagrają w eliminacjach do IO 2018
"Kamil, Zbyszek i ja jesteśmy marnymi imitacjami samych siebie" - napisała Kowalczyk wprost w ostatnim felietonie w "Gazecie Wyborczej", apelując jednocześnie o cierpliwość.
Skoczkowie, ze Stochem na czele, od początku sezonu miotają się od ściany do ściany bez rezultatów, a pewności siebie nie dodaje im to, że trener Łukasz Kruczek (41 l.) zapowiedział odejście ze stanowiska.
Kowalczyk nie obiecywała przed zimą gruszek na wierzbie, ale wyniki na pewno nie zaspokajają jej ambicji sportowej. 6. lokata to najlepsze, na co ją dotychczas było stać w PŚ. Dwa lata po Soczi tak podsumowała tamten wyczyn olimpijski i obecne problemy: "Historia przełamania wszystkich możliwych wewnętrznych granic. Dzisiaj, choć powody do sportowego optymizmu ciut mniejsze, to jednak uśmiech znacznie szczęśliwszy".
Jeszcze bardziej dołuje Bródka. Mistrz olimpijski na 1500 m znalazł się poza czołową dwudziestką panczenistów PŚ na tym dystansie! A i z ostatnich MŚ Polska wróciła na tarczy. Bródka odpuścił bieg na 1500 m, by walczyć z kolegami o medal drużynowy. Efekt - ósme, ostatnie miejsce.
- Był to niestety najgorszy bieg w naszym wykonaniu od niepamiętnych czasów. Przepraszam za to, że was zawiedliśmy. Brak słów... - skomentował Bródka.