Chodzi o zawody, przy których wymagający mnóstwo siły cykl Tour de Ski byłby tylko rozgrzewką. Organizatorom marzy się piekielnie trudna impreza, która po raz pierwszy miałaby się odbyć w 2020 roku. Co ciekawe jej start ma się odbyć w Szkocji, w ramach popularyzacji biegów narciarskich. - Później zawody przeniosą się do Szwecji, do Oestersund i Are, a następnie do Norwegii z zakończeniem w Trondheim. Jeden z etapów będzie rozgrywany na trasie prowadzącej przez góry ze Szwecji do Norwegii - powiedział Vidar Loefhus, który pełni funkcję dyrektora sportowego Norweskiej Federacji Narciarskiej.
Dlaczego dopiero w 2020 roku impreza ma odbyć się po raz pierwszy? Ze względu na napięty kalendarz. W przyszłym roku odbędą się mistrzostwa świata w Lahti. W 2018 roku rozegrane zostaną zimowe igrzyska olimpijskie, a w 2019 znowu mistrzostwa świata w Seefeld. Organizatorzy liczą, że w pustym sezonie ich dziewięciodniowy cykl będzie małymi mistrzostwami świata.