Polski skoczek opowiedział o tajemniczej chorobie. Nie chciał zdradzić za wiele
Jest kilku młodych skoczków narciarskich, którym wróżyło się duże kariery. Na razie nie spełniają jednak pokładanych w nich nadziei i wciąż pozostają poważne pytania, co będzie, jeśli Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch zdecydują się przejść na emeryturę. Wśród młodych talentów był Tomasz Pilch. Wiślanin odnosił sukcesy jako junior i powoli wprowadzany był do kadry A. Nagle zniknął jednak ze skoczni i nie było jasne, co stało się z perspektywicznym zawodnikiem.
Okazuje się, że Pilch zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Skoczka narciarskiego dopadła dolegliwość, która powodowała częste infekcje, co spowodowało znaczne osłabieni organizmu. Pilch zdradził nieco więcej w rozmowie z portalem Interia.pl. Reprezentant Polski pozostawał jednak tajemniczy. - Nie chcę mówić o tym za wiele. Miałem badania na odporność. One wykazały, co było przyczyną tego, że problem wracał jak bumerang. Teraz leczę się na tę konkretnie chorobę - powiedział Pilch.
- Od dłuższego czasu ciągle łapałem jakieś infekcje. Szczególnie dało się to we znaki w dwóch ostatnich miesiącach - przyznał. Pilch nie ukrywa, że miał trudne momenty i myślał o rozstaniu ze sportem. - Powiem szczerze, że był taki moment, chciałem rzucić sport. Największe chwile zwątpienia przyszły w czasie zawodów w Pucharze Kontynentalnym w Garmisch-Partenkirchen na początku stycznia tego roku. Pomyślałem, że trzeba mieć za co żyć. Pojawiały się myśli: po co mi te skoki. Myślałem, że może lepiej będzie, jak zajmę się czymś innym i pójdę do pracy - wyjawił Pilch, ale szybko dodał, że nie chce się poddawać.