Walka Piotra Żyły o złoty medal przyniosła niezwykle dużo emocji. Polak, który bronił mistrzostwa sprzed dwóch lat, po pierwszej serii był na 13. miejscu i wydawało się, że o medale będzie mu trudno walczyć. W drugiej serii skoczył jednak fenomenalnie, pobił rekord skoczni próbą na 105 metrów i ostatecznie okazało się, że to wystarczyło nie tylko do medalu, ale też i do złota! Swój medal „Wiewiór” miał odebrać w niedzielę, ale organizatorzy przełożyli ceremonię na... środę wieczór! To bardzo nie spodobało się Thomasowi Thurnibchlerowi.
Thurnbichler nie gryzł się w język. Niepokojące słowa
Thomas Thurnbichler w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że przed czwartkowymi kwalifikacjami do konkursu na skoczni dużej Piotr Żyła nie czuje się najlepiej. – Nie czuje się w pełni dobrze, nie na sto procent. Musimy to omówić i wtedy będziemy wiedzieli, co dalej robić – przekazał Austriak. Niestety, sytuacji raczej nie poprawi fakt, że po środowych treningach Polacy udadzą się z powrotem do Austrii (tam mają bazę), a potem... Piotr Żyła będzie musiał wrócić do Słowenii.
Chodzi oczywiście o ceremonię wręczenia medali za konkurs na skoczni normalnej, która została wyznaczona na ok. godzinę 22:00. – To nie problem tego, czy zdążymy, czy nie. O to się nie martwcie. Ale muszę to wspomnieć także wam: mówiłem Sandro Pertile o tym, że to dla nas bardzo późno. Zwłaszcza ze względu na to, że nocujemy w Austrii. Ceremonia medalowa o 22 w Słowenii to na pewno nie jest dla nas idealna sytuacja. Na szczęście kwalifikacje jutro też są dość późno, wieczorem, więc poradzimy sobie z tym – mówił poirytowany szkoleniowiec Polaków.