Markus Eisenbichler może mówić o wielkim szczęściu w trakcie sobotniego konkursu Turnieju Czterech Skoczni. Niemiec mógł liczyć bowiem na dość dużą przychylność ze strony sędziów, dzięki czemu do końca liczył się w stawce do wygrania zawodów w Garmisch-Partenkirchen. Po pierwszej serii zawodów, gdy reprezentant Niemiec dostał niewspółmierne dobre noty do swojego skoku, byliśmy świadkami wielkiego skandalu, do którego sam Eisenbichler odniósł się w kuriozalnych słowach, dziękując sędziom zawodów.
Michal Doleżal nie zamierzał tego ukrywać. Znaczące słowa trenera. W końcu mógł to zrobić
Markus Eisenbichler dziękuje sędziom. Powiedział o Polakach
Mimo że Eisenbichler w trakcie pierwszej serii mało co nie upadł na skoczni, sędziowie, a szczególnie jego rodak, Erik Stahlhut, nie żałowali mu dobrych not. Co powiedział sam Niemiec na nieadekwatną ocenę? Jak sam twierdzi, ma szczęście i Polacy nie powinni zarzucać mu przychylności arbitrów, szczególnie że zdaniem Niemca, w trakcie konkursów Pucharu Świata w Polsce, to "Biało-Czerwoni" mogą liczyć na dobre noty.
- Gdy polscy skoczkowie są w Zakopanem, czy w Wiśle, też dostają od polskiego sędziego wysokie noty. To normalne. W przypadku "zwykłych" konkursów niemieccy sędziowie wcale nie przyznają nam aż tak świetnych ocen. W Niemczech wygląda to trochę inaczej. Sędziowie nie mają łatwej roboty, lecimy bardzo szybko i skoki nie są łatwe do oceny. Pozostali sędziowie przyznali mi 17 czy 17,5 punktu. To adekwatne oceny, bo wiem, że lądowanie nie było perfekcyjne. 18,5 to trochę wysoko, ale czasem potrzeba nam trochę szczęścia. Dziękuję temu sędziemu - mówił Niemiec w trakcie konferencji prasowej.
Aby zobaczyć zdjęcia trenera reprezentacji Niemiec w skokach narciarskich, Stefana Horngachera, przejdź do galerii poniżej.
Eisenbichler nie zamierza się kajać. Mówi o szczęściu
Jak sam podkreśla Eisenbichler, nie można mieć do niego pretensji, gdyż czasami trzeba mieć po prostu szczęście.
Wiem, że oni zazwyczaj są mocni, przyznają surowsze oceny. Nawet mnie to czasem trochę wkurza. W kwalifikacjach za naprawdę dobre lądowanie dostałem jedną "19" i resztę "18". Ale takie jest życie, czasem masz szczęście, czasem nie i to nie powinno być problemem - twierdzi reprezentant Niemiec w skokach narciarskich.