A wszystko wskazywało na to, że będzie to pierwszy sezon Pucharu Świata bez polskiego skoczka na podium (indywidualnego konkursu) od cyklu 2015/2016. Od eksplozji "Małyszomanii", poza wspomnianym sezonem i sezonem 2007/2008, zawsze Polak na konkursowym podium stał. Naszą nadzieją w tym fatalnym cyklu 2024/25 był Paweł Wąsek. W końcu nadzieją spełnioną. Choć skoczni w Lahti nie lubił, to od soboty musi zmienić nastawienie. Wąsek zapamięta obiekty Salpausselkä, jako miejsce, gdzie po raz pierwszy stanął na podium Pucharu Świata.
Thurnbichler dziękuje psychologowi sportowemu
ZOBACZ: Paweł Wąsek daje nadzieję, więc co dalej z Thurnbichlerem? Ekspert nie ma wątpliwości
Jak podkreślił Thurnbichler w rozmowie z serwisem skijumping.pl, kluczową rolę w tym osiągnięciu odegrał członek sztabu – psycholog sportowy Daniel Krokosz. – Dużą rolę odegrała także współpraca z psychologiem sportowym Danielem Krokoszem. Do tego dochodzi profesjonalne podejście do treningów, regeneracja i koncentracja na detalach. Wszystko to razem sprawiło, że stał się niezwykle regularnym zawodnikiem – wyjaśnił austriacki szkoleniowiec.
Co najważniejsze, Wąsek ma jeszcze przed sobą wiele możliwości rozwoju. – Wciąż się uczy i na pewno po sezonie dobrze przeanalizuje, co pozwoliło mu na ten progres, a co może jeszcze poprawić – dodał z optymizmem Thurnbichler.
ZOBACZ: Nie mogliśmy powstrzymać łez po wpisie Andrzeja Stękały. "Najgorszy sezon w życiu za mną"