Trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu w tym sezonie wyszły tak naprawdę tylko dwa konkursy. W Wiśle, gdzie zajął trzecie miejsce oraz w Engelbergu, gdzie stanął na najwyższym stopniu podium. W pozostałych zawodach było zdecydowanie gorzej i tylko dwukrotnie zameldował się w czołowej dziesiątce. Słabo wypada także w Turnieju Czterech Skoczni.
Zarówno w Oberstdorfie, jak i Garmisch-Partenkirchen zajął 19. lokatę, a w Innsbrucku 15. Sprawiło to, że Stoch nie liczy się w klasyfikacji generalnej TCS, a także jest daleko w "generalce" Pucharu Świata. Wielu ekspertów powtarza jednak, że nadal stać go na dalekie skoki i wygrywanie. Tego samego zdania jest Adam Małysz.
Legenda polskich skoków zaapelowała, aby nie przesądzać o kolejnych występach Stocha. - Apeluję do was, dziennikarzy. Kamil był w świetnej formie przez wiele lat. To nie takie proste, żeby ciągnąć ją w nieskończoność. Zawsze jest taki moment, w którym przydarzy się kryzys. A przecież wciąż jest o tyle fajnie, że Kamil pozostaje w czołówce. Mimo wszystko nadal do niej należy. A byli przecież zawodnicy, którzy wypadali z trzydziestki i do niej nie wracali. Jemu trzeba spokoju, żeby narty nie krzyżowały się w locie, żeby wszystko płynnie przebiegało. Potrzeba paru dobrych skoków i wszystko zaskoczy - powiedział Małysz biorąc Stocha w obronę.
Dyrektor w PZN stwierdził jednocześnie, że główny cel jest jeszcze przed Stochem. - To jest cel i od dawna Kamil tego chce. Zawodnik podczas sezonu nie koncentruje się jednak na tym, aby przygotować formę tylko na mistrzostwa świata. Każdy chce skakać najlepiej cały czas. Nie interesuje się tym, czy w Planicy zacznie oddawać dobre skoki - stwierdził były skoczek.