Saneczkarstwo, Mateusz Sochowicz, wypadek Chiny

i

Autor: Facebook/PZSS Mateusz Sochowicz opatrywany po wypadku

Wielka strata polskiej kadry przed IO w Pekinie. Okropny wypadek niemal przekreślił szanse naszego zawodnika

2021-11-09 10:45

Igrzyska olimpijskie w Pekinie coraz bliżej – do ich startu pozostały już niespełna trzy miesiące. Dla wielu zawodników ostatnie lata były skrojone właśnie pod start w Chinach. Niestety, wiele wskazuje na to, ze jeden z polskich sportowców nie zdoła spełnić swojego marzenia. Saneczkarz Mateusz Sochowicz, który niedawno uległ koszmarnemu wypadkowi, najprawdopodobniej nie zdoła wrócić do pełnej dyspozycji, o czym powiedział w rozmowie z Onetem.

Niedawno rozpoczęły się testy na olimpijskim obiekcie w Yanqing i niestety bardzo szybko doszło do, niezwykle groźnego wypadku. Polski saneczkarz Mateusz Sochowicz dostał zielone światło oraz sygnał dźwiękowy, że może jechać. Jak się okazało, został wypuszczony wprost na barierę przedzielającą tor, która powinna zostać schowana przed jego startem. Nasz zawodnik próbował jeszcze ratować się przeskakując nad przeszkodą, ale nie udało mu się to, wszystko działo się zbyt szybko. Pierwsze doniesienia mówiły o tym, że Sochowicz, oprócz pękniętej rzepki, ma także złamaną kość, jednak informacje te na szczęście się nie potwierdziły. Mimo wszystko jest bardzo mało prawdopodobne, że zdoła on wystartować za trzy miesiące. W rozmowie z Onetem Polak opowiedział o tym i o okolicznościach wypadku.

Kamil Stoch i spółka zdominują sezon olimpijski? Przygotowali tajną broń, nikt inny tego nie ma!

Polski zawodnik może zapomnieć o igrzyskach? Problemem zdrowie, nie tylko fizyczne

W rozmowie z portalem Onet Mateusz Sochowicz opisał, jak wyglądał wypadek z jego perspektywy i jak próbował ominąć przeszkodę mimo trudnej sytuacji. – Na tym torze duży problem sprawiają dwa pierwsze wiraże. Dostałem zielone światło, więc ruszyłem. Pierwszy raz udało mi się spokojnie przejechać te dwa trudne wiraże. Nagle jednak zobaczyłem zamkniętą bramę na torze. Wypuściłem wtedy sanki spod siebie i przyjąłem pozycję jak narciarz zjazdowy. Liczyłem na to, że przy takiej prędkości uda mi się przeskoczyć nad zaporą. Wszystko działo się jednak za szybko i nie zdążyłem się odbić. Dlatego mam poharatane nogi, a nie resztę ciała. Gdybym nie zareagował, to mogło dojść do tragedii – powiedział polski saneczkarz.

Jak wyjawił Sochowicz, służby medyczne na miejscu nie wiedziały, jak się zachować w tej sytuacji, a on spędził na torze pół godziny. Kolejne 40 minut trwał dojazd do szpitala. Wszystko trwało by dłużej, gdyby nie pomoc niemieckiego fizjoterapeuty i członka polskiego sztabu – Patryka Przerywacza. Mimo że nasz olimpijczyk z Pjongczangu ostatnie 4 lata poświęcił przygotowaniom do startu w Pekinie, to wydaje się, że będzie ciężko o powrót na tor saneczkarski.

Szokująca różnica cen biletów na skoki w Polsce i Rosji. Można złapać się za głowę!

 - Jeszcze siebie nie skreślam. Żyję nadzieją na start w Pekinie. Gdyby Międzynarodowa Federacja Saneczkarska (FIL) dała mi "dziką kartę" i mógłbym skupić się tylko na rekonwalescencji, to może byłaby szansa. Jest jednak większy problem. Nie wiem, czy będę w stanie odbudować się psychicznie. Nie wiem, czy jeśli kiedykolwiek pojadę na tym torze, to nie będzie we obawy, że zaraz zakrętem coś może na mnie czekać. Jak teraz – zdradził Mateusz Sochowicz w rozmowie z portalem Onet.

Sonda
Czy Pekin to dobre miejsce na rozegranie zimowych igrzysk olimpijskich?
Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze