Puchar Świata po wizycie w Rosji i Finlandii przeniósł się do Polski. Pierwsze zawody w tym sezonie w naszej ojczyźnie odbywają się na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle. W piątek zawodnicy rywalizowali w kwalifikacjach do niedzielnego konkursu indywidualnego. W zawodach wzięło udział dwunastu reprezentantów biało-czerwonych, a jedenastu z nich przebrnęło kwalifikacje.
Michal Doleżal stanął przed trudnym wyzwaniem. Zapadła kluczowa decyzja, nie ma już wątpliwości
Małysz z wyjątkowym prezentem. Radosne chwile mistrza
Co ciekawe, w dniu piątkowej rywalizacji Adam Małysz miał swoje święto. 3 grudnia mistrz obchodził bowiem 44 urodziny. Organizatorzy nie zapomnieli o tym i zaraz po rywalizacji wręczyli Małyszowi wyjątkowy tort z jego podobizną. Takich prezentów nie dostaje się na co dzień. Były skoczek nie ukrywał radości i uśmiech nie schodził mu z ust.
- Nie ma już co liczyć przy tym wieku - zażartował Małysz w rozmowie z dziennikarzami. - Marzenia spełniają się pomału. Liczę na dobry skok Stocha i wydaje mi się, że wszystko jest na dobrej drodze, patrząc na wyniki. Ciężko, ciężko, ale pomału do przodu. Najważniejsze, że ich skoki wyglądają coraz lepiej - powiedział dyrektor w PZN o formie Polaków.
Małysz szczerze o formie skoczków. Jest nadzieja?
Małysz wspomniał również, o całkiem dobrej formie Jana Habdasa, który zachwycił podczas letnich mistrzostw Polski. Warto zaznaczyć, że młody zawodnik awansował do niedzielnego konkursu. - Jego skoki były naprawdę całkiem dobre. To materiał na wielkiego zawodnika. Teraz jedynie trzeba go pielęgnować - wyjaśnił były skoczek.
Wciąż jednak jest sporo do poprawy, jeśli chodzi o naszych skoczków. - Treningi nie zwiastowały zbyt dobrych skoków. Były jednak ciężkie warunki, bo raz wiało z tyłu, raz z przodu. Na wnioski jednak za wcześnie. Zadaniem zawodników było przede wszystkim poprawienie błędów, które popełniali - podsumował Małysz.