"Mustaf" przedwcześnie zakończył sezon 2022/23, niespodziewanie opuszczając Vikersund. Jego żona Marta trafiła do szpitala ze sporymi problemami kardiologicznymi. Długo trwała walka o zdrowie pani Marty, to na szczęście ma się coraz lepiej, o czym skoczek wspomniał ponownie w rozmowie z "Super Expressem". – Żona jest w domu i rehabilitacja przynosi efekty. To jest najważniejsze w tym momencie. Cała praca lekarzy i zabezpieczenie wspólnego powrotu do domu daje nam poczucie bezpieczeństwa. Nie musimy chodzić "jak na szpilkach". Jest tak dobrze, jak tylko teraz może być – mówił.
ZOBACZ: Dawid Kubacki o cudzie, żonie Marcie i ataku podium PŚ. "Dam sobie ze wszystkim radę"
Zapewne upłynie jeszcze sporo czasu, zanim temat dyspozycji żony Dawida Kubackiego zniknie ze świecznika. Choć skoczek może spokojnie przygotowywać się do sezonu zimowego wraz z całą kadrą Thomasa Thurnbichlera, to w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wyznał, że wydarzenia sprzed kilkunastu tygodni jeszcze długo będą mu intensywnie towarzyszyć. – Nie jestem takim człowiekiem, po którym to spłynie jak po kaczce. To wszystko zawsze będzie w pamięci. Podejrzewam, że z czasem będzie się zacierało. Na teraz jesteśmy zabezpieczeni. Wyjeżdżam na obóz i nie muszę się martwić, że żona zostaje z dziećmi w domu. Wszystko jest zabezpieczone i możemy żyć normalnie – wyznał w rozmowie z "PS".
Dla zawodnika z Nowego Targu rywalizacja w Zakopanem była pierwszą od końcówki poprzedniego sezonu. Na Średniej Krokwi brązowy medalista z Planicy był dziesiąty, ale na obiekcie k-125 nie miał sobie równych. Skoki na odległość 139 m i 134,5 metra dały mu spokojną wygraną nad drugim Janem Hoerlem i trzecim Philippem Raimundem.