PŚ w Willingen w 2001 roku był szczególny dla Adama Małysza szczególny. Udało mu się wreszcie odebrać żółty plastron lidera klasyfikacji generalnej cyklu Martinowi Schmittowi i w Niemczech wystąpił jako główny faworyt. Pierwsza seria konkursu sprawiła wrażenie, że Polak nie do końca poradził sobie z rolą. W niekorzystnych warunkach (wówczas nie było mowy o jakiejkolwiek rekompensacie) skoczył 122 metry i zajmował ósmą pozycję. W drugiej kolejce "Orzeł z Wisły" zrobił jednak coś nieprawdopodobnego.
W lepszych warunkach zawodnicy zaczęli osiągać lepsze odległości, ale nikt nie spodziewał się, że Małysz dokona czegoś takiego - skoczył 151,5 metra! Ówczesny rekord Muehlenkopfschanze autorstwa Andreasa Widhoelzla wynosił... 135 metrów! Nic dziwnego, że do dzisiaj panuje przekonanie, że próba naszego sportowego mistrza postrzegana jest jako najlepsza w jego karierze.
Dzisiaj skocznia w Willingen jest już zmodyfikowana. Jako pierwszy w 2005 roku nowy profil wykorzystał Janne Ahonen, lądując pół metra dalej od Adama Małysza. Mimo tego, w pamięci kibiców pozostała przede wszystkim próba naszego skoczka, który zapisał się na kartach historii.
Sprawdź także: Najsłynniejszy skoczek świata żyje w biedzie. Przez rok mieszkał w szopie!