Aleksander Zniszczoł

i

Autor: ALEX MARCINOWSKI / SUPER EXPRESS Aleksander Zniszczoł

Wielka szkoda

Zniszczoł zapewnia, że nie spanikował przed drugą serią. „No cóż, wyszło jak wyszło, co się odwlecze...”

2024-02-04 22:34

Aleksander Zniszczoł w sobotę i niedzielę w Willingen miał szansę na dwa miejsca na podium PŚ, tyle tylko że dobrze skakał jedynie w pierwszych seriach konkursów… Z weekendu marzeń zrobił się weekend wielkiego niedosytu. – Fajnie było prowadzić w konkursie Pucharu Świata, szkoda, że nie było podium – podsumował rozczarowany Olek po niedzielnym konkursie w którym spadł z 1. na 8. miejsce.

Zniszczoł sygnalizował już kilka razy w ostatnim czasie, że moc jest, brakuje tylko stabilizacji. Miał już kilka podobnych podejść w tym sezonie, był bliski podium, ale potem coś nie wychodziło i spadał na dalsze pozycje. Tak było jeszcze w sobotę Willingen, kiedy to zleciał z 3. na 8. lokatę. Potem niemal kopię tego oglądaliśmy w drugiej rywalizacji.

Przybity Olek Zniszczoł po zmarnowanej szansie na podium w Willingen! Polak nie krył złości

Pierwsza seria niedzielnego konkursu to był jakiś kosmos w wykonaniu Polaka. Wygrał ją z dużą przewagą. Poszybował na 146 m (czyli podobnie jak w I serii w sobotę), przy czym tym razem wygrał też los na loterii… wiatrowej. Otóż przeliczniki siły wiatru pokazały, że był on stosunkowo niewielki pod narty i dzięki temu Olkowi odjęto o kilkanaście mniej punktów niż konkurentom. To oznaczało ponad 12 pkt przewagi (ok. 7 m) nad Ryoyu Kobayashim po otwierającej serii i wielkie szanse na podium. Jeśli wielokrotnie Polacy narzekali po zawodach, że pogoda ich pokonała, to tym razem Zniszczoł mógł się szeroko uśmiechnąć.

Ogromny pech Zniszczoła. Prowadził po pierwszej serii, ale zabrakło szczęścia. Andreas Wellinger wygrywa w Willingen

Pytanie oczywiście brzmiało: czy to wystarczy do utrzymania prowadzenia. I nie wystarczyło… Zamiast po raz pierwszy w 9-letniej historii startów w PŚ znaleźć się na podium PŚ, znowu spadł na 8. miejsce po bardzo złym technicznie skoku na zaledwie 130,5 m. To był jeszcze boleśniejszy spadek niż dzień wcześniej. Niewykluczone, że presja kapitalnego wyniku też zrobiła swoje.

Miałem wszystko poukładane w głowie, nie spinało mnie

Trudno, co się odwlecze, to nie uciecze – stwierdził Zniszczoł z nadzieją w głosie w wypowiedzi dla związkowych mediów. Nie ukrywał przy tym, że w głowie kłębiły mu się różne myśli przed drugą serią. Był liderem z dużą przewagą, miał niepowtarzalną szansę na pierwsze podium PŚ w karierze i to od razu najwyższy jego stopień.

Dlaczego Piotr Żyła nie skakał w Willingen? Co się z nim dzieje?

Był jakiś tam bagaż myśli z tyłu głowy, ale oczywiście chciałem zrobić to samo, co w pierwszej serii, powtórzyć ten skok, wyjść na skocznię z takim samym nastawieniem – podkreślił Olek. – I myślę, że po części mi się to udało, bo sądzę, że fajnie sobie poukładałem w głowie to prowadzenie po pierwszej próbie. Nie spinało mnie tak jak wcześniej, wyszedłem z zimną głową. No cóż, tak wyszło.

Pozostała nam więc jedynie wątpliwa satysfakcja, że pierwszy raz w tym sezonie Polak lądował w czołowej dziesiątce PŚ. W sobotę wygrał Norweg Johann Andre Forfang, a w niedzielę Niemiec Andreas Wellinger.

Listen on Spreaker.
Najnowsze