Agnieszka Radwańska (22 l.) niedawno zdecydowała się podziękować za współpracę ojcu - Robertowi (49 l.). Podczas serii amerykańskich turniejów przed wielkoszlemowym US Open trenuje pod okiem Tomasza Wiktorowskiego (32 l.), opiekuna reprezentacji Polski w Pucharze Federacji. Wyniki tego duetu są jak na razie obiecujące. W Carlsbad Polka pokonała kolejno Elenę Baltachę (6:0, 7:6), Christinę McHalle (6:1, 6:0), Danielę Hantuchovą (0:6, 6:4, 6:4) i Andreę Petković. Dziś w nocy grała o zwycięstwo w turnieju z Wierą Zwonariową.
Kofeinowy doping
Okazuje się, że dobre wyniki to nie tylko efekt współpracy z nowym trenerem, ale także... środków dopingujących, oczywiście jak najbardziej dozwolonych. W Kalifornii Agnieszka czerpie siłę z... kofeiny.
- Nie jestem wielbicielką kawy, właściwie to nie lubię jej smaku. Ale pierwszego dnia w Carlsbad po prostu musiałam się jej napić, taka byłam śpiąca - opowiada Agnieszka Radwańska. - Kiedy spróbowałam tutejszej kawy, naprawdę ją pokochałam, taka dobra była!
Talizman Agnieszki
Agnieszka pija w Carlsbad mrożoną mochę (przygotowuje się ją z mocnego espresso, zimnego mleka, cukru i syropu czekoladowego). Po gładko wygranym meczu pierwszej rundy Isia stwierdziła, że ta kawa będzie jej talizmanem.
- Wypiłam kolejną mrożoną mochę przed meczem z Christiną McHalle i znowu wygrałam. Pomyślałam: OK, następna mocha. Przed finałem zamierzam oczywiście wypić kolejną - śmieje się starsza z sióstr Radwańskich, która radzi sobie świetnie, mimo, że cały czas zmaga się z bolesną kontuzją barku.