Agnieszka Radwańska: Mocna kawa mnie nakręca

2011-08-08 3:00

Przez rok nie była w stanie awansować do finału turnieju WTA. Udało się jej teraz, w Carlsbad w Kalifornii. W półfinale Isia pokonała 4:6, 6:0, 6:4 notowaną o trzy miejsca wyżej w rankingu Andreę Petković (24 l.). Jaka jest tajemnica sukcesu Polki? Mrożona kawa!

Agnieszka Radwańska (22 l.) niedawno zdecydowała się podziękować za współpracę ojcu - Robertowi (49 l.). Podczas serii amerykańskich turniejów przed wielkoszlemowym US Open trenuje pod okiem Tomasza Wiktorowskiego (32 l.), opiekuna reprezentacji Polski w Pucharze Federacji. Wyniki tego duetu są jak na razie obiecujące. W Carlsbad Polka pokonała kolejno Elenę Baltachę (6:0, 7:6), Christinę McHalle (6:1, 6:0), Danielę Hantuchovą (0:6, 6:4, 6:4) i Andreę Petković. Dziś w nocy grała o zwycięstwo w turnieju z Wierą Zwonariową.

Kofeinowy doping

Okazuje się, że dobre wyniki to nie tylko efekt współpracy z nowym trenerem, ale także... środków dopingujących, oczywiście jak najbardziej dozwolonych. W Kalifornii Agnieszka czerpie siłę z... kofeiny.

- Nie jestem wielbicielką kawy, właściwie to nie lubię jej smaku. Ale pierwszego dnia w Carlsbad po prostu musiałam się jej napić, taka byłam śpiąca - opowiada Agnieszka Radwańska. - Kiedy spróbowałam tutejszej kawy, naprawdę ją pokochałam, taka dobra była!

Talizman Agnieszki

Agnieszka pija w Carlsbad mrożoną mochę (przygotowuje się ją z mocnego espresso, zimnego mleka, cukru i syropu czekoladowego). Po gładko wygranym meczu pierwszej rundy Isia stwierdziła, że ta kawa będzie jej talizmanem.

- Wypiłam kolejną mrożoną mochę przed meczem z Christiną McHalle i znowu wygrałam. Pomyślałam: OK, następna mocha. Przed finałem zamierzam oczywiście wypić kolejną - śmieje się starsza z sióstr Radwańskich, która radzi sobie świetnie, mimo, że cały czas zmaga się z bolesną kontuzją barku.

Najnowsze