W decydującym secie Anna-Lena Friedsam prowadziła już 5:2, ale Agnieszka Radwańska zdołała odrobić straty. Wtedy zaczął się dramat Niemki. Łapały ją skurcze, mięsień uda rozbolał ją tak, że nie była w stanie normalnie serwować. Najpierw dostała ostrzeżenie, a potem straciła punkt za zbyt długie przerwy między wymianami. W pewnym momencie zaserwowała nawet od dołu (w aut). W końcu załamana i obolała wybuchnęła głośnym płaczem. Dokończyła spotkanie, ale sprytna Polka nie miała już problemów z przyklepaniem awansu do ćwierćfinału.
Radwańska wygrywa i zarabia. Rekordowe premie w Australian Open. SPRAWDŹ
- To było trudne, bo widziałam, że cierpi i ma problemy. Ale musiałam grać cały czas swój tenis. W takich momentach trzeba utrzymać koncentrację i unikać głupich błędów. Ale nie jest to łatwe. Ręka trochę drży, gdy widzisz takie rzeczy. To była dziwna sytaucja - przyznała Agnieszka. - Wiem jak to jest, gdy złapie cię skurcz. Nigdy nie przytrafiło mi się to w czasie meczu, ale wiem, jaki to jest ból. Dlatego ciężko było patrzeć, jak ona cierpi. Ale z drugiej strony, cały czas chciałam wygrać ten mecz, więc musiałam grać swój tenis. Mam nadzieję, że to nic poważnego, życzę jej powodzenia - dodała Radwańska, kóra w 1/4 finału zagra we wtorek z Hiszpanką Carlą Suarez Navarro.
Zobaczcie skrót mecz Radwańska - Friedsam. Dramatyczny kryzys i wybuch płaczu Niemki od 10:44.