Ambitna Friedsam (nr 82 WTA) od początku meczu parła do przodu z niszczycielską siłą niemieckiego czołgu, uderzając piłkę mocno i spychając Polkę do defensywy.
- Rywalka grała niesamowicie dobrze, dużo lepiej, niż wskazywałby na to jej ranking. Byłam w poważnych tarapatach - chwaliła Niemkę Radwańska, która w decydującej partii przegrywała już 2:5, a potem 4:5 i 0-15. Później była dramatyczna walka na przewagi i w końcu wyrównanie na 5:5.
Agnieszka Radwańska o DRAMACIE Friedsam
Wtedy zaczął się dramat Friedsam. Niemkę zaczęło boleć udo, miała problemy z serwowaniem. Straciła punkt za zbyt długie przerwy między wymianami. W pewnym momencie zaserwowała nawet (w aut) od dołu! W końcu wybuchnęła płaczem. Pomoc medyczna na nic się nie zdała. Radwańska bezlitośnie ją wykończyła.
- Mam nadzieję, że nic poważnego jej się nie stało i że to tylko skurcze. Miała pecha, a mi w końcówce dopisało szczęście - podsumowała spotkanie Agnieszka, która już po raz szósty awansowała do ćwierćfinału Australian Open. Jej kolejną rywalką będzie we wtorek Hiszpanka Carla Suarez Navarro (nr 11). Isia zarobiła już w Melbourne 1 125 000 zł.