Świątek przystępowała do meczu z Haddad Maią po błyskawicznym zwycięstwie w II rundzie z Ajlą Tomljanović (6:1, 6:2). Liderka rankingu WTA w nieco ponad godzinę pokonała Australijkę w pierwszym meczu na twardym korcie od początku kwietnia. To wlało sporo optymizmu w serca kibiców, ale Brazylijka okazała się przeszkodą nie do przejścia. Po niezwykle wyrównanym, trwającym 3 godziny spotkaniu, to 24. tenisistka świata zameldowała się w ćwierćfinale. Dla Polki z pewnością było to spore rozczarowanie w trakcie przygotowań do US Open. Tym bardziej, że już przed turniejem mówiła, iż będzie chciała odnaleźć rytm na nowej nawierzchni i z meczu na mecz chce grać coraz lepiej. Tymczasem już drugi pojedynek okazał się ostatnim w Toronto i Świątek musi skupić się na przygotowaniach do kolejnego turnieju z cyklu US Open Series - w Cincinnati. Po porażce z Haddad Maią raszynianka szczerze opowiedziała o trudnościach, z jakimi zmagała się w czwartek na korcie.
Świątek bez ogródek po sensacyjnej porażce. Zmagała się z wielkim problemem
- Myślę, że na początku meczu miałam problemy ze znalezieniem własnego rytmu na korcie - rozpoczęła pomeczową konferencję liderka światowego rankingu. - Prawdopodobnie dlatego, że jest leworęczna i miałam kłopoty z dostosowaniem się do jej serwisu. Do tego wiatr. Myślę, że bez wiatru dałabym radę. Ale na korcie było naprawdę dość szalenie - oceniła. Widzowie już podczas meczu zwrócili uwagę na trudne warunki wietrzne, które zdecydowanie przeszkadzały tenisistkom. Brazylijka poradziła sobie w nich lepiej i awansowała do ćwierćfinału w Toronto.
Świątek przegrała w Toronto. Przeszkadzał jej wiatr
- Miałam wiele trudnych momentów w karierze. Przeszłam już cztery operacje, a mam dopiero 26 lat. Więc kiedy przeżywam specjalne momenty, staram się nimi cieszyć. Nie myślę tylko o wygrywaniu - powiedziała z kolei Haddad Maia. Zwycięstwo z pierwszą rakietą świata jest dla niej czymś wyjątkowym, choć od początku czerwca znajduje się w świetnej formie. W tym okresie wygrała już 15 meczów. - Prawda jest taka, że pracowałam jakieś 15 lat, żeby przeżyć coś takiego. Żeby spełnić marzenie, na które tak pracowałam - skomentowała pogromczyni Świątek.