Iga Świątek czeka na pierwszy mecz w Indian Wells. Polka miała zagrać z Amerykanką Claire Liu lub Belgijką Alison Van Uytvanck, ale tę drugą zastąpiła w turniejowej drabince Słowaczka Anna Karolina Schmiedlova. Iga Świątek w najbliższą noc pozna rywalkę w 2. rundzie, a pierwszy mecz ma rozegrać w sobotę. W minioną noc liderka rankingu WTA miała dużo medialnych aktywności. Wzięła udział w konferencji prasowej. Rozmawiała też z wysłannikiem "Super Expressu"
"Super Express": 4 kwietnia minie dokładnie rok odkąd jesteś liderką rankingu WTA. Spodziewałaś się, że na szczycie będzie łatwiej czy trudniej, niż jest w rzeczywistości?
Iga Świątek: Szczerze mówiąc, zanim objęłam prowadzenie w rankingu, to w ogóle sobie tego nie wyobrażałam. Nie wiedziałam, jak to wygląda na tym szczycie. W ubiegłym sezonie miałam takie momenty, kiedy myślałam sobie, że już tyle osiągnęłam i jest to sygnał, kiedy mogę grać z dużą wolnością. Nie przejmować się rekordami, osiągnięciami, bo to wszystko już mam. Ale to tak nie działa. Jesteśmy bardzo ambitni i pracujemy, aby cały czas wygrywać i poprawiać się jako sportowcy. Więc wciąż czuję presję, ale to część tej pracy. Czasami ta presja jest większa, czasami mniejsza, ale trzeba z nią funkcjonować.
- Turniej w Indian Wells nazywany jest “piątą lewą”. Czy w twojej hierarchii również znajduje się tuż za wielkoszlemową czwórką?
- Według mnie to bardziej medialna opinia i to jak ten turniej zbudował sobie otoczkę wokół siebie. Dla mnie to turniej jak każdy inny. Być może wiąże się z większym prestiżem, ale do każdego meczu podchodzę tak samo poważnie. Wiadomo, że warto jest wygrać duży turniej, aby zdobyć więcej punktów w rankingu, ale dla mnie to jest jak każdy inny “tysiączek”.
- Widziałem, że na treningach jeszcze kaszlałaś i zmagałaś się z katarem. Jak się czujesz?
- Już dobrze. Najgorzej było w Dubaju, kiedy musiałam rozgrywać tam mecze. Teraz właściwie wyszłam na prostą. To mi jednak pokazało, że nawet jeśli nie czuję się najlepiej, to mogę wygrywać.
- Pogoda jest jednak bardzo zmienna. W ciągu dnia jest ciepło i słonecznie (23-26 stopni), a wieczorem temperatura spada nawet do 10 stopni. Czy to dało się we znaki podczas turnieju pokazowego par mikstowych, w którym zagrałaś z Hubertem Hurkaczem? W przerwach szczelnie okrywałaś się kocem.
- Oczywiście do tych warunków trzeba dostosować taktykę i naciąg rakiety. Jednak od tego mam doświadczonego trenera, który doradził mi po tym względem. Jeśli chodzi o grę, to jestem gotowa na wszystko. W zeszłym sezonie i obecnym grałam zarówno w ciągu dnia, jak i wieczorami. Jestem na tyle doświadczona, że sobie z tym poradzę. Jednak wiem, że w przyszłym tygodniu pogoda się zmieni, bo będzie cieplej o kilka stopni. To nigdy nie jest wygodne, bo właściwie od tygodnia trenujemy w innych warunkach, niż będą rozgrywane mecze. Jednak najważniejsze jest, aby się szybko dostosować. To pokazuje jak ktoś wykorzystuje doświadczenie.
Z Indian Wells Marcin Cholewiński
Listen on Spreaker.