Iga Świątek w meczu z Mirrą Andriejewą grała bardzo nierówno i nerwowo, a najgorzej niestety w kluczowych momentach. Młoda Mirra Andriejewa to wielki talent i w meczu z Poką potwierdziła ogromne możliwości, grając sprytnie i skutecznie w kluczowych momentach. A nasza gwiazda niestety raziła prostymi błędami. W drugim secie prowadziła 3:1, ale roztrwoniła przewagę i zupełnie posypała się mentalnie. Przegrała 3:6, 3:6. Na dodatek kiedy szczęśliwa Rosjanka udzielała po meczu wywiadu, kamery pokazały nieładne zachowanie Świątek. Do idącej w stronę szatni rozgoryczonej Igi podszedł trener Wim Fissette i wciągnął do niej rękę, próbując ją pocieszać, ale jego podopieczna przeszła obok, ignorując ten gest.
W czasie pomeczowej konferencji prasowej Iga Świątek już na spokojnie skomentowała swój nieudany występ. Nie kryła rozczarowania i mówiła, o potrzebie zmian.
- Na pewno nie jestem zadowolona z wyników. Czuję, że zawiodłam, nie spisałam się dobrze - powiedziała po porażce Iga Świątek. - Z pewnością muszę porozmawiać z zespołem i zaplanować kolejne tygodnie trochę inaczej, bo nie miałam zbyt wiele czasu na treningi przed tymi turniejami. Czułam, że mój tenis był... Brakowało kilku rzeczy, które powinny się w nim znaleźć. Porozmawiamy o tym. Szczerze mówiąc, zwykle nie jestem aż tak bezpośrednia, ale winę za ten występ zrzuciłabym na brak treningów. Nie miałam na nie czasu - kontynuowała. - Nie byłam pewna, gdzie poleci moja piłka. Nie byłam tak precyzyjna, jak powinnam. Mirra jest dobrą zawodniczką. Widziałam to już wcześniej, kiedy trenowałyśmy i kiedy grałyśmy w Cincinnati. Nie jestem w stanie wygrać z nią, kiedy gram gorzej.
Iga Świątek po raz kolejny poruszyła problem zbyt napiętego terminarza. Z turniejów w Dausze i Dubaju szybko odpadały inne faworytki. Bardzo słabo spisały się m.in. Aryna Sabalenka (nr 1) i Coco Gauff (nr 3).
- Nie jestem zaskoczona – stwierdziła Iga Świątek, komentując te zaskakujące porażki czołowych zawodniczek. - To na pewno kwestia terminarza. Nie będziemy w stanie grać regularnie przez wiele lat, tydzień po tygodniu. Czuję, że kalendarz na pewno nie pomaga. Ciągle musimy zmieniać kontynenty, musimy zmienić nawierzchnię, musimy zmienić piłki. Tak, to nie jest łatwe.