Przed sezonem Jerzy Janowicz zapowiadał, że jego celem jest awans do pierwszej "10". Spotkanie z Richardem Gasquetem (nr 9 ATP) było jego pierwszym w tym roku pojedynkiem z zawodnikiem z Top-10 rankingu i pokazało, że jeżeli łodzinowi brakuje jeszcze do tego poziomu, to badzo niewiele.
Pierwszym kluczowym momentem starcia z rozstawionym w Montpellier z numerem 1 Francuzem była końcówka pierwszego seta. Od początku spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie, a obaj tenisiści aż do stanu 5:5 pewnie wygrywali swoje gemy serwisowe. Wtedy Janowicz zagrał fenomenalnie i do zera przełamał serwis Gasqueta. Było już 6:5 i 30-0 dla Polaka, który podawał. Wydawało się, że set musi paść łupem łodzianina, bo do tej pory serwował znakomicie. Zabrakło dwóch piłek. Niestety, nerwy dały o sobie znać i nagle Polakowi, który zazwyczaj doskonale radzi sobie z presją, przytrafiły się dwa podwójne błędy serwisowe. Doświadczony Francuz skorzystał z prezentów Janowicza i doprowadził do remisu 6:6. W tie-breaku inicjatywa należała do dopingowanego przez francuską publiczność Gasqueta. Przy stanie 3-6 Polak zdołał jeszcze obronić trzy piłki setowe, ale chwilę później skapitulował.
Na początku drugiego seta Janowicz grał nieco słabiej, tak jakby nie mógł odżałować głupio straconej szansy na wygranie pierwszej partii. Poza tym skorzystał z tabletek przeciwbólowych, więc prawdopodobnie niedawno wyleczony uraz lewej stopy znów dał o sobie znać. Już w pierwszym gemie Jerzyk musiał obronić kilka breakpointów. Wyratował się, a potem trwała wyrównana walka gem za gem, ale z lekko zarysowaną przewagą świetnie wyszkolonego technicznie i popełniającego bardzo mało błędów Gasqueta.
Na koniec drugiego seta znów mieliśmy tie-breaka. Polak prowadził w nim 3-2, ale potem po kilku jego złych decyzjach i genialnych zagraniach rywala zrobiło się 3-5, a potem 4-6. W końcu efektownym forhendem po linii Gasquet oszukał atakującego przy siatce Polaka i wygrał tie-breaka 7-4, a cały mecz 7:6(6), 7:6(4). Jego rywalem w finale będzie inny Francuz - Gael Monfils.
Szkoda, bo Polak grał w Montpellier naprawdę świetnie. Ale nie ma czasu na rozpamiętywanie tej porażki. W poniedziałek rusza turniej ATP w Rotterdamie. W I rundzie Janowicz zagra z Julienem Benneteau (nr 39 ATP) i będzie to już jego czwarty z rzędu pojedynek z tenisistą z Francji. W Montpellier grał koleno z Adrianem Mannarino, Edouardem Rogerem-Vasselinem i na koniec z Gasquetem.