Jelena Ostapenko (WTA 17) w turnieju w Birmingham jest rozstawiona z numerem 2, co oznacza, że tylko jedna zawodniczka z wyższym miejscu w rankingu bierze udział w turnieju (To Barbora Krejcikova (WTA 12)). Oznaczało to oczywiście, że Łotyszka jest zdecydowaną faworytką starcia z Magdaleną Fręch, która zajmuje 72. pozycję w WTA i do turnieju głównego w Birmingham dostała się przez dwuetapowe kwalifikacje. Porażka ta jednak z pewnością będzie bardzo bolała polskich fanów tenisa, a przede wszystkim samą Magdalenę Fręch – 25-letnia Polka była bowiem o krok od pokonania Ostapenko.
Zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, a potem katastrofa
Magdalena Fręch świetnie zaczęła mecz z wyżej notowaną rywalką. Już w pierwszym gemie miała szanse na przełamanie Łotyszki, ale w czwartym gemie sama broniła break-pointów. Decydujący okazał się 9. gem, w którym Polka miała aż trzy break-pointy i ostatni z nich wykorzystała, a po chwili wygrała swoje podanie (choć musiała też bronić jednego break-pointa) i prowadziła 1:0 w setach.
Drugi set wyglądał jeszcze lepiej dla polskiej zawodniczki, od razu dwukrotnie przełamała rywalkę i przy stanie 3:0 Ostapenko wezwała pomoc medyczną, w trakcie której jej łydka wymagała obandażowania. Po przerwie Fręch pewnie wygrała swoje podanie i prowadziła już 4:0, a przy kolejnym podaniu Ostapenko prowadziła już 40:30 i miała szansę na 5:0! Niestety, wtedy rozpoczął się dramat.
Łotyszka obroniła dwa break-pointy i wygrała swoje podanie, a potem... jeszcze cztery kolejne gemy! Gra Polki całkowicie się posypała, ugrała jeszcze gema, ale tego seta przegrała ostatecznie 5:7. W trzeciej, decydującej partii, nie było już czego zbierać. Do stanu 3:2 dla Ostapenko Fręch jeszcze utrzymywała się w rywalizacji, ale potem przegrała trzy gemy z rzędu (w tym dwa swoje) i ostatecznie przegrała cały mecz 6:4, 5:7, 2:6, mimo że prowadziła w nim 6:4, 4:0 i 40:30.