Fani na całym świecie chwytają się za głowę, patrząc na dokonania Igi Świątek w 2022 roku. O jej talencie wszyscy dowiedzieli się już w październiku 2020 r. Ówczesna nastolatka niespodziewanie wygrała wielkoszlemowy turniej French Open i szybko stała się gwiazdą. Jednakże dopiero kilka ostatnich miesięcy przyniosło prawdziwy szał na jej punkcie. Wygrane prestiżowe imprezy w: Dosze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie i Rzymie sprawiły, że nikt już nie pamięta o Ashleigh Barty. Australijka w marcu sensacyjnie zakończyła karierę i zwolniła miejsce na fotelu liderki rankingu WTA. Kolejne tygodnie pokazały jednak, że Polka i tak przeskoczyłaby prawdopodobnie triumfatorkę Australian Open. 21-latka przyjechała na Roland Garros z serią 28 zwycięstw z rzędu, a w Paryżu jest już w ćwierćfinale. Jest główną faworytką do zwycięstwa w całym turnieju. 31 maja obchodziła urodziny, a w Dzień Dziecka powalczy o półfinał z Jessicą Pegulą.
Pierwszy trener wspomina Igę Świątek: Dwa warkoczyki, włosy spiętę gumką. Przegrywała tylko z...
Już w szkole Iga Świątek wykazywała ogromne zdolności!
Mama Igi Świątek najadła się strachu przez córkę. Serce podeszło jej do gardła
Jeśli Polka wygra z Amerykanką, będzie już o krok od wyrównania rekordu Sereny Williams. Legendarna tenisistka wygrała 34 mecze z rzędu, co jest najlepszym wynikiem w XXI wieku. Świątek jest na najlepszej drodze do pobicia tego rezultatu. Awans do finału tegorocznego French Open będzie oznaczał wyrównanie osiągnięcia Williams, a zwycięstwo w turnieju oznacza wyrównanie najlepszej serii od 2000 roku - 35 wygranych meczów z rzędu przez Venus Williams. Te kosmiczne liczby rozbudzają wyobraźnię, jednak takie sukcesy rodziły się w bólach. Także rodzicielskich, o czym w rozmowie z WP SportoweFakty opowiedziała Dorota Świątek.
- Iga lubiła szarżować. Pamiętam, jak pojechaliśmy na narty. Na stoku był ostry zakręt, z usypaną przez ratraki ogromną hałdą śniegu. Iga, oczywiście w pędzie, nie wyhamowała, wypadła poza tę hałdę. Z trasy nie było widać, czy są tam siatki zabezpieczające. Dostrzegłam za to czubki drzew. Można się było domyślać, że jest dziesięć, piętnaście metrów w dół. Kiedy Iga zniknęła za hałdą, serce podeszło mi do gardła. Byłam przerażona. Narciarze zeszli z trasy, żeby zobaczyć, co się stało. Podchodzę, a córka leży nieruchomo na śniegu i mówi z lekko wystraszoną miną: "Czekam, aż mnie ktoś podniesie". Na szczęście skończyło się na strachu, ale brawura nigdy nie opuszczała Igi - wspomniała mama tenisistki już po rozpoczęciu tegorocznego Roland Garros.