"Super Express": – To będzie przełom w karierze Mai?
Marcela Chwalińska: – Tak myślimy. Oby tylko nie było kontuzji, to wszystko się ułoży i Maja będzie dalej dobrze grała. Do tej pory nie dowierzam, że jej się udało i z mężem powolutku to sobie uświadamiamy. Marzyliśmy o tym, żeby Maja chociaż pierwszą rundę eliminacji przeszła, bo to też byłby jakiś krok. A poszło naprawdę super. Jesteśmy bardzo dumni i szczęśliwi.
– Jaka prywatnie jest Maja? Sprawia wrażenie bardzo spokojnej i skoncentrowanej. Kilka lat temu zdradziła "Super Expressowi", że ma specjalny zeszyt, w którym zapisuje sobie cele na każdy dzień.
– Taka właśnie jest Maja. Dużo rozmyśla i analizuje, ma wszystko poukładane. Skupia się na tenisie, który jest na pierwszym miejscu i wszystko inne idzie na bok. Jest też bardzo wrażliwa.
– Teraz przy okazji jej świetnych występów w Wimbledonie wrócił temat depresji, z którą się zmagała. Te problemy Maja ma już za sobą?
– Tak, to już jest za Mają. To był ciężki okres. Córka od dwóch lat praktycznie mieszka sama, więc mniej czasu z nią spędzaliśmy, ale teraz te problemy to przeszłość i wszystko na szczęście wróciło na dobre tory. I myślę, że już nigdy to nie wróci. Nawet nie chcę mówić więcej na ten temat, bo to był naprawdę zły czas.
– Maja przyjaźni się z Igą Świątek, polubiły się bardzo jeszcze w czasach juniorskich. Sukcesy Igi są dla niej inspiracją?
– Wiadomo, że dla córki Iga jest autorytetem, ale Maja też podkreśla, że każdy jest inny i kroczy swoją drogą. Nie każdy może być taki jak Iga. Maja na pewno jej kibicuje i bardzo ją podziwia.