Chwalińska to jedna z największych nadziei żeńskiego tenisa w Polsce. Już kilka lat temu zrobiło się o niej głośno, gdy odnosiła juniorskie sukcesy u boku Igi Świątek. Obie zawodniczki są z rocznika 2001 i przez lata stanowiły o sile w poszczególnych kategoriach wiekowych. Wspólne treningi i turnieje bardzo je zbliżyły, a dziewczyny nie ukrywają, że łączy je bardzo bliska relacja. W ostatnich latach kariera Świątek eksplodowała w zatrważającym tempie, a Chwalińska przebija się przez turnieje rangi ITF. W 2019 r. wygrała trzy imprezy najniższej rangi z rzędu i wydawało się, że już niedługo postara się o awans do czołowej "100" rankingu WTA. Niestety, jej kariera wyraźnie zwolniła, a duże znaczenie miała w tym depresja. Pod koniec czerwca zeszłego roku 20-latka zawiesiła nawet karierę! Przyznała wówczas, że od półtora roku walczy z depresją, jednak na szczęście po kilku miesiącach wróciła do tenisa. I ponownie odnosi sukcesy.
Niedawno polskie tenisistki ograły Rumunki w ramach Billie Jean King Cup. Jedną z reprezentantek była Maja Chwalińska, a koleżanki wspierała m.in. Agnieszka Radwańska!
Przyjaciółka Świątek przeżyła trudne chwile. Chwalińska opowiedziała o depresji
W styczniu tego roku Chwalińska wygrała turniej ITF w Monastyrze, a w lutym doszła do finału imprezy tej rangi w Porto. Z kolei dzięki triumfowi w Pradze (8 maja) awansowała na najwyższe miejsce w dotychczasowej karierze! Leworęczna tenisistka z Dąbrowy Górniczej jest obecnie 176. zawodniczką świata i wystąpi dzięki temu w kwalifikacjach do Wimbledonu. Zabrakło jej zaledwie tygodnia, by załapać się do eliminacji Rolanda Garrosa. 20-latka stawia kolejne kroki w kierunku czołowej "100" rankingu WTA i jest szczęśliwa, że spełniła swój cel. Tym bardziej, że walczyła głównie ze sobą.
- Bardzo się cieszę, bo pozwoli mi to wystąpić w eliminacjach do Wimbledonu. To było moje główne zadanie na ten sezon. Przez ubiegłoroczną przerwę w grze spadłam poniżej 330. miejsca, więc uznaliśmy, że awans do Top200 będzie dobrym celem. Cieszę się ogromnie, że udało się go zrealizować. Ale zawsze chcę więcej, więc teraz chcę się dalej piąć na liście WTA - przyznała Chwalińska w rozmowie ze Sport.pl. Jej przerwa wynikała z walki z depresją, o której utalentowana zawodniczka opowiedziała nieco więcej.
- Na pewno najcięższym momentem był początek ubiegłego roku. Wychodziłam na kort i zaczynałam płakać. Trener mówił wtedy, że może jednak dziś damy sobie spokój z ćwiczeniami i zamiast tego porozmawiamy przy kawie. Wtedy było mi ogromnie ciężko choćby wyjść z domu - wyznała przyjaciółka Świątek. Tegoroczny Wimbledon jest dla niej wyjątkowy.
- Wimbledon był moim ostatnim turniejem przed zawieszeniem kariery. Tam zdecydowałam, że chcę zrobić przerwę, bo inaczej nie wytrzymam. Walczyłam wtedy sama ze sobą, bo z jednej strony zawsze marzyłam, by grać w takich turniejach, a z drugiej zastanawiałam się, po co w ogóle idę na ten kort. Gra w ogóle nie sprawiała mi przyjemności. Niby grałam, ale praktycznie przez cały mecz byłam jakby w swoim świecie. W pewnym momencie kompletnie zapomniałam, z kim gram. Dlatego ten tegoroczny Wimbledon będzie dla mnie taką klamrą. Sama postawiłam sobie teraz za cel, by się na ten turniej dostać i pracowałam na to - stwierdziła Chwalińska.