Tomasz Wiktorowski odniósł się jednak najpierw do pierwszego meczu podopiecznej w turnieju WTA Finals. Przypomnijmy, że Iga pokonała 7:6(3), 6:0 mistrzynię Wimbledonu, Marketę Vondrousovą, ale trochę się na starcie męczyła. – Nerwowy początek, to dobre określenie – skomentował trener Świątek. – Mecz na początku był szarpany i dobrze, że Iga go opanowała. Cały czas miała przewagę, ale brakowało wykończenia. Dobrze, że pozbierała się z decyzjami, które na początku nie były trafne. Nie było potrzeby podejmowania tak dużego ryzyka, jak miało to miejsce w pierwszych w trzech-czterech gemach. Potem już było dużo lepiej – skwitował szkoleniowiec.
Iga Świątek - Marketa Vondrousova. Polka zaczęła od zwycięstwa! WTA Finals 2023
Iga trenowała na innych kortach niż turniejowe
Wiktorowski przyznaje, że pewnych trudności spodziewali się z Igą, jadąc do Meksyku, ale z kilkoma nie może się pogodzić.
– Wiedzieliśmy gdzie lecimy i jakie warunki atmosferyczne nas czekają. Dlatego pogodę akceptujemy. Jednak trochę niefortunnie wyszło z przygotowaniem obiektu. Trenowaliśmy bowiem na kortach, które są dwa razy wolniejsze od tego, na którym odbywają się zawody. Natomiast na kort meczowy weszliśmy po raz pierwszy dopiero dzień przed pierwszym spotkaniem i tylko na 45 minut. Wszystkim skomplikowało to przygotowania. Tego typu wpadki nie powinny się zdarzać przy organizacji tak dużej imprezy. Zrozumiałbym, gdyby to był turniej rangi 250, ale nie WTA Finals – wytyka Wiktorowski, jeszcze raz podkreślając, że można sobie poradzić z warunkami atmosferycznymi, na które organizator nie ma wpływu. Już jednak nie z ewidentnymi wpadkami gospodarzy.
– Wiedzieliśmy, na co się piszemy, przylatując do tropikalnego kraju. Zapadła decyzja, że gramy w Cancun i wiedzieliśmy, że może wiać i padać. Z tym trzeba sobie radzić. Jako zawodowcy musimy pokazać najlepszy tenis w różnych warunkach. To utrudnienie obejmuje wszystkich. Jednak takiego utrudnienia w postaci braku kortu nie powinniśmy dostać – kwituje niepocieszony trener Igi Świątek.