Do pełni szczęścia potrzebuje tylko jednego seta wygranego z Petrą Kvitovą (21 l.), która jest pewna zwycięstwa w grupie. Agnieszka już przed meczem ze Zwonariową wiedziała, że wygrana bez straty seta da jej pewne miejsce w półfinale. Stało się tak dlatego, że Karolina Woźniacka (21 l.) niespodziewanie łatwo przegrała 4: 6, 2: 6 z Petrą Kvitovą. Dunka polskiego pochodzenia przed meczem dostała gorączki, miała także zwolniony rytm serca. Poza tym, bez względu na wynik w Stambule, zrealizowała już główny cel: utrzymanie pierwszego miejsca w rankingu na koniec sezonu.
- To było piekielnie ważne. Nie każdy wie, co to jest wielki szlem, ale każdy wie, co to znaczy być numerem jeden - tłumaczyła Dunka.
Agnieszka w tym roku grała ze Zwonariową już po raz czwarty. We wcześniejszych trzech meczach nie miała większych kłopotów. Myśl o tym, że awans jest na wyciągnięcie ręki, ewidentnie sparaliżowała Radwańską. Polka pierwszego seta przegrała niemal bez walki w niewiele ponad pół godziny.
Na szczęście Isia zdołała się w porę obudzić. W dalszej części meczu grała coraz lepiej, a presja plątała nogi Rosjance. Zwonariowa raz po raz psuła proste piłki oraz popełniała podwójne błędy serwisowe.
Decydujący set był dużo bardziej zacięty, po szalonej walce Agnieszka zdołała wygrać 7: 5, choć wcześniej (przy 3: 5) Zwonariowa miała aż trzy piłki meczowe. Ostatnią z nich Agnieszka obroniła niemal cudem, potem także szczęście było po jej stronie. Ten gem trwał aż 10 i pół minuty.
Dziś Agnieszka zagra ostatni mecz fazy grupowej. W pojedynku z Petrą Kvitovą do awansu wystarczy jej tylko jeden wygrany set. Co więcej, może znaleźć się w półfinale nawet, jeśli z Czeszką przegra 0: 2, ale po zaciętych setach.