Łukasz Kubot (27 l.) zawiódł polskich kibiców tenisa i odpadł już w pierwszej rundzie challengera we Wrocławiu. Polak (207. w rankingu) teoretycznie nie powinien mieć problemu z pokonaniem Robina Vika (29 l.). Czech jest dopiero 534. na świecie, jednak to właśnie on wyszedł z pojedynku zwycięsko. Wygrał 6:4, 5:7, 7:6 (7:5).
Polak przyjechał do Wrocławia w chwale półfinalisty turnieju deblowego w Australian Open. Za sukces na antypodach zapłacił jednak wysoką cenę we wrocławskiej imprezie. - Miałem problemy z aklimatyzacją po długiej podróży - przyznał po przegranym meczu. Polski tenisista nie był w stanie zregenerować sił po wyczerpującym występie w Melbourne. Efekt? W meczu z Vikiem musiał korzystać z pomocy fizjoterapeuty, a w końcówce po prostu zabrakło sił. Jednak w tym sezonie to nie gra singlowa będzie dla Kubota priorytetem. Polak zapowiada, że skupi się na występach deblowych w parze z Oliwerem Marachem.