Od kilku dni wiadomo już, że niezależnie od wyniku, Aryna Sabalenka zostanie nową liderką rankingu WTA po 75-tygodniowym panowaniu Igi Świątek. Olbrzymi sukces nie zaspokoił jednak ambicji Białorusinki, która w Nowym Jorku idzie jak burza i dotarła już do finału. Triumfatorka Australian Open zagra o drugi wielkoszlemowy triumf w tym roku, choć na początku półfinałowego meczu z Madison Keys nic na to nie wskazywało. W pierwszym secie Amerykanka wręcz zmiotła z kortu faworyzowaną Sabalenkę, wygrywając 6:0. Przyszła liderka rankingu nie wygrała żadnego gema przy swoim serwisie, a do tego popełniła aż 12 niewymuszonych błędów. 25-latce trudno było okiełznać emocje, a prawdziwy wybuch miał miejsce na początku drugiego seta.
Wściekła Sabalenka wpadła na korcie w szał
W trzecim gemie Keys ponownie przełamała Sabalenkę i wyszła na prowadzenie 2:1. Dla Białorusinki to było już za wiele, o czym najdosadniej przekonał się jej sztab szkoleniowy. Wściekła tenisistka udała się w stronę boksu, głośno krzycząc i przeklinając. Na tym nie poprzestała, bo jeszcze uderzała rakietą o elementy bandy dookoła kortu, po czym... rzuciła nią w stronę trenera, który przygotował jej wcześniej inną rakietę. Najbardziej bulwersujący jest jednak fakt, że Sabalenka miała w szale wulgarnie obrazić rywalkę!
- Kij strzela raz w roku, więc dlaczego akurat, ku***, w półfinale, s**o - przetłumaczył jej okrzyki profil "Ukrainian Tennis" na Twitterze. Jego zdaniem było to wymierzone w Keys, jednak po meczu Sabalenka zupełnie nie odniosła się do tej sytuacji. Wyjaśniła tylko swoją postawę względem sztabu, która miała być ustalona wcześniej z trenerem. Rozładowanie napięcia miało jej pomóc w powrocie do gry i faktycznie się sprawdziło. Sabalenka po trudnym boju wygrała 0:6, 7:6 (1), 7:6 (5) i zagra o triumf w US Open z Coco Gauff. Keys może czuć spory niedosyt, bo w drugim secie prowadziła 5:4 z przełamaniem i serwowała na mecz, jednak nie zdołała go zamknąć.
Listen on Spreaker.