Depresja oraz poważne zaburzenia psychiczne w sporcie na najwyższym poziomie z pewnością nie są niczym nowym. Wielu kapitalnych sportowców po latach decydowało się na wyznanie dotyczące istotnych problemów, z którymi przychodziło mierzyć im się w trakcie kariery. Do tego grona dołączył także Robin Soederling, którego rozkwit przygody z tenisem w roli czynnego zawodnika przypada na 2009 i 2010 rok, kiedy to w Roland Garros pokonał m.in. Rafaela Nadala.
Wiemy GDZIE Lewandowscy spędzają wakacje! Będziecie zaskoczeni! ZDJĘCIA
Mężczyzna szybko jednak został zatrzymany przez kłopoty ze zdrowiem, gdyż zachorował na mononukleozę. W 2015 roku oficjalnie zakończył karierę po nieudanych próbach powrotu na korty. - W środku musiałem mierzyć się z wielkim niepokojem. Przesiadywałem w swoim domu, patrzyłem w ścianę nieobecnym wzrokiem, a od najmniejszego hałasu wręcz podskakiwałem - wpadałem w panikę. Trzęsłem się ze strachu gdy dzwonił telefon - wyjawił Soderling w rozmowie z jedną ze szwedzkich rozgłośni radiowych.
- Przeraźliwie bałem się presji. Nie wyszedłbym zagrać nawey gdyby ktoś przystawił mi do skroni wielk broń. Myślałem o samobójstwie. Wpisywałem w Google hasło: "Jak popełnić samobójstwo". Wtedy sądziłem, że wszystko jest lepsze niż życie w tym piekle - dodał były tenisista.
Na szczęście z czasem sportowiec uporał się ze swoimi problemami i obecnie cieszy się życiem. Jednocześnie nie zapomniał o swoich przejściach i różnymi działaniami stara się zwrócić uwagę na depresję w sporcie.