Robert Lewandowski

i

Autor: AP PHOTO/MIGUEL OSES Robert Lewandowski w meczu z Athletikiem

ON NAPRAWDĘ JEST WIELKI!

Stało się, historia dzieje się na naszych oczach. Lewandowski wreszcie walnął „setkę”, a potem poszedł dalej!

2025-05-25 21:31

Dłuuuugo na to czekał, ale… lepiej późno niż wcale. Robert Lewandowski kończy właśnie wyjątkowy dla siebie sezon: do niedzielnego wieczoru miał na koncie już 40 goli w 51 spotkaniach Barcelony. W wyścigu po koronę króla strzelców LaLiga Kylian Mbappe uciekł mu już na dystans sześciu goli, więc odrobienie tej straty musiałoby graniczyć z cudem. Ale „Lewy” miał inny cel osobisty: złamanie bariery 100 goli dla Barcelony. I dokonał tego!

Od 30 marca bez gola w LaLiga. Od 9 kwietnia – czyli championsleague’owych bojów z Borussią Dortmund – armata „Lewego” milczała. Tak, walczył w międzyczasie z urazem, a potem – z jego skutkami. Tak, pewnie bolały go odliczane przez kibiców minuty bez trafienia. Pewnie denerwowały medialne sugestie, coraz mocniejsze w ostatnim czasie, że Barcelona szukać powinna nowego egzekutora. Dał jednak w końcu tym opiniom odpór najlepszy z możliwych.

To była 14. minuta spotkania na San Mames. Podanie Fermina Lopeza było pierwszorzędne, ale finalizacja – jeszcze lepsza. Futbolowi eksperci nazywają takie zagranie „sombrerem”: Polak „dzióbnął” piłkę nad reprezentacyjnym hiszpańskim golkiperem. Unai Simon mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem do siatki! To  była także bramka numer 100. Katalończyków w tym sezonie ligowym!

To była ta wyczekiwana, wytęskniona setna bramka Lewandowskiego dla Barcelony. Stał się w ten sposób piątym w historii futbolu graczem, który trzycyfrową liczbę goli zdobył dla trzech różnych klubów (w jego przypadku - także dla Borussii Dortmund i Bayernu Monachium). Widać było, że wraz z tym trafieniem z serca Polaka spadł wielki i ciężki kamień!

Potwierdzeniem tego była swoboda, z jaką za chwilę polski supersnajper podwyższył prowadzenie! To znów był Lewandowski, którego piłka w polu karnym szuka, któremu spada na nosek. Tak się stało po niespełna 180 sekundach od pierwszego trafienia. Raphinha wrzucał z rogu, a Unai Gomez przedłużał tak nieszczęśliwie, że naszemu rodakowi wystarczyło na 3. metrze przystawić do piłki głowę, by wpakować ją do siatki!

W tym momencie Lewandowskiemu brakuje jeszcze do Mbappe... czterech bramek. Niemożliwe stało się... jakby ciut miej niemożliwe. Relacja tekstowa z meczu na sport.se.pl.

QUIZ. Czy naprawdę wiesz wszystko o rodzinie Lewandowskich? W tym quizie schody zaczynają się od 7 pytania!
Pytanie 1 z 10
Jak ma na imię mama Roberta Lewandowskiego?
Sport SE Google News

Najnowsze