Kasatkina wyskoczyła jako rywalka Igi dzień wcześniej w zastępstwie Amerykanki Jessiki Peguli, która wycofała się z imprezy. Jednak Polka, nawet trochę zardzewiała przez dwumiesięczną przerwę i zaskoczona przez zmianę przeciwniczki w ostatniej chwili, była w czwartek absolutnie nie do ruszenia. – Zmiana przeciwniczki nie miała wpływu na moje przygotowania pod względem fizycznym, ale taktycznie obie dziewczyny prezentują totalnie rożny styl gry. Dowiedziałam się wczoraj o 19.30, zaraz po tym jak czterdzieści minut rozmawialiśmy jak grać z Jessi… – powiedziała Iga Świątek tuż po meczu w rozmowie z Canal+ Sport.
Daria Kasatkina jest lesbijką i podróżuje z dziewczyną. Kim jest rywalka Igi Świątek? ZDJĘCIA
Miałam inicjatywę, kontrolowałam mecz
– Nawet zastanawiałam się wcześniej czy nie będzie takiej sytuacji, bo widzieliśmy, że Jessica jest kontuzjowana. Ja i tak chciałam się skoncentrować na sobie i po przegranym meczu odbudować pewność i ciesze się, że to zrobiłam – dodała Iga. – To był dobry mecz, zrobiłam wszystko, żeby wygrać, starałam się skoncentrować na tym, żeby poprawiać się technicznie. Myślę, że dało mi to dużo. Miałam czas, żeby grać z rotacją, to ja miałam inicjatywę, kontrolowałam to, co się dzieje na korcie – nie ukrywała.
– Zagrałam solidnie, jestem szczęśliwa, że zrobiłam wszystko, co chciałam i że mam dwa wygrane spotkania w grupie. To sporo mi dało, wypadłam dobrze. Grałam bez zbędnego ryzyka, trafiałam piłkę tak jak chciałam. Wybierałam odpowiednie uderzenia, żeby zagrać szybciej i w sposób zdyscyplinowany – przyznała Iga Świątek w pomeczowym wywiadzie na korcie.
Iga Świątek rozgromiła Darię Kasatkinę! Teraz trzyma kciuki za Coco Gauff!
Igę wspierało sporo polskich kibiców skandujących z trybun w Rijadzie. – Dzięki za wsparcie – powiedziała, zwracając się do trybun pełnych Polaków, wykrzykujących „Iga, Iga!”. – Dajecie mi dodatkową energię do rywalizacji, dziękuję za to, że jesteście ze mną. Dziękuję wszystkim za przyjazd i za to, że oglądacie, nie tylko tutaj, ale też przed telewizorami, bo od jakiegoś czasu nie było mnie na kortach i tęskniłam za tym uczuciem – dodała, wyraźnie wzruszona Świątek.
O tym, czy Igę zobaczymy w półfinale WTA, decydował ostatni meczu grupowy Coco Gauff – Barbora Krejcikova. Awans dawał Świątek tylko wygrana Amerykanki. Jak się okazało, sama Iga... nie do końca wiedziała, jaki jest układ promujący ją do kolejnej rundy.
– Nie wiedziałam, na razie się tym nie przejmuję, domyślałam się, że Coco musi wygrać, ale nie wiem jak to się wszystko rozkłada w setach – stwierdziła w Canal+ Sport. – Nie zmienię rutyny i nie będę oglądać meczu, skupię się na sobie, bo jak będę grała półfinał, to także muszę się zregenerować i skoncentrować na sobie. Zostawię to w rękach losu, a raczej Coco.