Andżelika Kerber mistrzynią Australian Open: Gram dla Niemiec, ale moje serce jest też w Polsce [WYWIAD]

2016-01-30 13:30

Andżelika Kerber we wspaniałym stylu ograła 6:4, 3:6, 6:4 Serenę Williams i jest nową mistrzynią Australian Open. Miesiąc temu "Super Express" odwiedził reprezentantkę Niemiec w Puszczykowie, małym miasteczku pod Poznaniem. To tutaj przed każdym sezonem Kerber szlifuje mistrzowską formę w wybudowanym przez jej dziadka efektownym Centrum Tenisowym Angie. - Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję - mówiła nam mająca polskie korzenie i polskie obywatelstwo tenisistka, numer 6 w rankingu. - Gram dla Niemiec, ale moje serce jest też w Polsce - dodała pogromczyni Sereny Williams, od poniedziałku wiceliderka notowania WTA.

"Super Express": - Kiedy inne tenisowe gwiazdy grały w pokazowej lidze w Azji, pani ładowała akumulatory w Puszczykowie...

Andżelika Kerber: - Dla mnie bardzo ważne jest, żeby pod koniec roku mieć cztery tygodnie tylko dla siebie. Mogę wtedy w ciszy, daleko od zgiełku, spokojnie popracować nad tym, co chcę poprawić w swojej grze. W Puszczykowie mam wszystko, czego potrzebuję - halę, siłownię, trenerów, którzy przyjechali z Niemiec... Ten ośrodek powstał już ponad 10 lat temu i trenowałam tutaj od początku mojej profesjonalnej kariery. Teraz w akademii ćwiczą dzieci, z którymi lubię spędzać czas. Cieszę się, że w naszym Puszczykowie jest takie centrum tenisowe, nawet ludzie z zagranicy do nas przyjeżdżają. Myślę, że mój dziadek, budując ten ośrodek, myślał też o tym, żeby dzieci z całej Polski i innych krajów mogły się tutaj uczyć grać w tenisa w miłej, rodzinnej atmosferze.

- Jak podsumuje pani zakończony sezon?

- Mogę powiedzieć, że plan został wykonany. Po raz czwarty udało mi się zakończyć rok w pierwszej "10" rankingu, wygrałam 4 turnieje (Charlston, Stanford, Stuttgart, Birmingham - red.), a w kolejnym byłam w finale. Nie mogę narzekać. Wiadomo jednak, że chciałabym w końcu wygrać wielki turniej i taki jest cel na nowy sezon.

- To samo powtarza Agnieszka Radwańska, też chce w końcu wygrać Szlema. Tylko czy Serena Williams wam na to pozwoli?

- Faktycznie, jest niesamowita. Jeżeli wciąż będzie grać na swoim wysokim poziomie, to będzie ciężko. Ciekawa jestem, jakie ma plany. Kiedy przestanie grać, szanse reszty dziewczyn na pewno wzrosną, ale Serenę też można ograć.

- Pani się raz udało...

- Dokładnie! Pokonałam ją w Cincinnati (6:4, 6:4 w 2012 roku - red.). Nie było łatwo, ale udało się i wiem, że mogę z nią wygrywać.

Zobacz: Agnieszka Radwańska znów zachwyca! Zobacz jej FENOMENALNE zagranie [WIDEO]


- Jak przyjęła pani triumf Agnieszki Radwańskiej w WTA Finals w Singapurze?

- Agnieszka na to zwycięstwo z pewnością zasłużyła, dobrze zagrała. Trzeba przyznać, że miała też sporo szczęścia, wykorzystała zasady tego turnieju i wyszła z grupy mimo porażek. Na pewno pomogło jej duże doświadczenie.

- Wasz sierpniowy mecz w Stanford kandyduje do miana spotkania roku (4:6, 6:4, 6:4 dla Kerber po 2,5 godziny niesamowitej walki). Lubi pani grać z Agnieszką? Czy jednak przed meczem z nią martwi się pani, że znowu trzeba będzie tyle biegać po korcie, bo Radwańska prawie wszystko potrafi przebić na drugą stronę?

- Trochę tak jest, ale wydaję mi się, że przed naszymi meczami ona to samo myśli o mnie (śmiech). Zagrałyśmy ze sobą już mnóstwo meczów (11, bilans 6-5 dla Agnieszki - red.) i prawie każdy trwał ponad 2 godziny. Wychodząc razem na kort, obie wiemy, że czeka nas zacięta walka i strasznie dużo biegania. Zdążyłyśmy się do tego przyzwyczaić.

- Nazywa ją pani swoją przyjaciółką. Jak to jest z tymi przyjaźniami tenisowych gwiazd? Maria Szarapowa czy Genie Bouchard trzymają się na dystans, podkreślając, że bliskie relacje i rywalizacja na korcie wykluczają się.

- Każda z nas podchodzi do tego inaczej. Dla mnie na korcie liczy się tylko zwycięstwo i walczę na całego, żeby zrealizować cel, na który pracuję nie tylko ja, ale też mój zespół. Jednak poza kortem nie widzę powodu, dlaczego nie mogłabym z rywalką pójść razem na kawę czy kolację. To jest normalne. Z Agnieszką znamy się od dawna, jeszcze z czasów gdy byłyśmy małe. Wypoczywałyśmy nawet razem na wakacjach. Lubimy spędzać ze sobą czas, więc ta przyjaźń jest czymś naturalnym.

- Agnieszka zdradziła, że w sezonie jest tak dużo podróży, że ciągle zapomina, w którym hotelowym pokoju mieszka i musi pytać w recepcji...

- Mi się też to często zdarza! (śmiech). Często wstaję rano i muszę się dłuższą chwilę zastanowić, żeby sobie przypomnieć, w jakim kraju jestem.

Sprawdź: Ula Radwańska w "Świat się kręci". Jak się Wam podoba? [ZDJĘCIA]


- Jako osoba posiadająca dwa paszporty - polski i niemiecki - pewnie często słyszy pani to pytanie: Czuje się pani bardziej Polką czy Niemką?

- Tak, często to pytanie słyszę (śmiech). Ciężko mi jest na nie odpowiedzieć. Do szkoły chodziłam w Niemczech i tam wkroczyłam w świat sportu. Do Polski za to zawsze przyjeżdżałam na wakacje i tu moi dziadkowie mieszkają. Gram dla Niemiec, ale moje serce jest też w Polsce.

- Przed nami święta. Znów spędzi je pani w Puszczykowie?

- Tak. Jak zawsze to będzie typowa polska Wigilia. Moja babcia dba o to, żeby na stole nie zabrakło żadnej tradycyjnej potrawy. Ja pewnie znów upiekę jakieś ciastka.

- Ulubiona potrawa wigilijna?

- Lubię karpia, ale najchętniej jem pierogi z grzybami i kapustą

- A jak 16 czerwca Polska zagra z Niemcami na piłkarskim EURO, to komu będzie pani kibicować?

- Oni ciągle ze sobą grają! (śmiech). Teraz znów będę się modlić i ściskać kciuki, żeby obie drużyny wyszły z grupy.

ANDŻELIKA KERBER
Ur. 18 stycznia 1988 roku w Bremie
Wzrost: 173 cm
Miejsce zamieszkania: Puszczykowo
Pozycja w rankingu: 6
Najwyżej w rankingu: 5 (październik 2012)
Wygrane turnieje WTA: 8
Sukcesy w Wielkich Szlemach: półfinał US Open (2011), półfinał Wimbledonu (2012), triumf w Australian Open (2016)
Na korcie zarobiła ponad 11 mln dolarów. Podatki płaci w Puszczykowie. Ma podwójne obywatelstwo - niemieckie i polskie. Kilka lat temu wyraziła wstępną chęć reprezentowania Polski, ale PZT nie zaangażował się w rozmowy i do porozumienia nie doszło.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze