Girmay zwyciężył po długim finiszu z ok. 40-osobowej grupy, w której byli wszyscy czołowi zawodnicy Giro. Do końca o zwycięstwo walczył z nim Holender Mathieu van der Poel (Alpecin-Fenix), jednak spasował kilkanaście metrów przed metą i wyciągniętym w górę kciukiem pogratulował rywalowi. 22-letni Girmay jest pierwszym Erytrejczykiem, który wygrał etap wielkiego touru. Ten sezon ma bardzo udany - wygrał dwa jednodniowe wyścigi Trofeo Alcudia-Port d'Alcudia i Gandawa-Wevelgem oraz był drugi na pierwszym etapie tegorocznego Giro (za van der Poelem).
Już na początku rywalizacji od peletonu oderwało się trzech kolarzy, którzy przejechali razem niemal cały 196-kilometrowy etap. Ostatni z nich Włoch Allesandro de Marchi (Israel-Premier Tech) został doścignięty przez peleton na 20 kilometrów przed metą. Na ostatnim, niezbyt stromym podjeździe na czele pozostała grupa najmocniejszych kolarzy, którzy będą walczyli o końcowe zwycięstwo. Najszybszy z nich okazał się Girmay.
W czołówce klasyfikacji generalnej we wtorek nie zaszły żadne zmiany. Lopez wyprzedza o 12 sekund Portugalczyka Joao Almeidę (UAE Team Emirates) i o 14 Francuza Romaina Bardeta (Team DSM). Zakończenie wyścigu 29 maja w Weronie.
Radość Girmaya nie trwała jednak długo. Radość z sukcesu zmącił mu jednak nieco incydent na podium, gdzie jako zwycięzca zwyczajowo otwierał szampana. Pochylił się nad butelką i w tym momencie uwolniony korek uderzył go w lewe oko. Nieco oszołomiony dokończył ceremonię, ale później trafił do miejscowego szpitala na badania. Na razie jego zespół nie wydał żadnego komunikatu w tej sprawie.
Tragiczna śmierć polskiego kolarza. Uległ wypadkowi w trakcie wyścigu, makabryczne szczegóły