Tragiczne informacje o śmierci Johna Jarrina przekazał brytyjski „The Sun”. Jak się okazuje, 59-letni były kolarz uległ wypadkowi jadąc na rowerze do pracy. olimpijczyk zderzył się ze śmierciarką i mimo że podjęto próbę reanimacji, wypadek okazał się być śmiertelny. Do tych niezwykle przykrych wydarzeń doszło w Cuenca w Ekwadorze, gdzie Jarrin mieszkał i pracował.
Tak wygląda GRÓB Ryszarda Szurkowskiego miesiąc po pogrzebie. Skromny, ale uwagę przykuwa jeden SZCZEGÓŁ
Dla ekwadorskiego kolarstwa to niezwykle tragiczny dzień. John Jarrin był jednym z najsłynniejszych zawodników z tego kraju. Wystąpił na igrzyskach olimpijskich w 1980 roku w Moskwie, stając się pierwszym kolarzem z Ekwadoru, który wziął udział w igrzyskach. Odnosił on także inne sukcesy, sięgając m.in. po mistrzostwo Ameryki Południowej.
Niestety, jego sytuacja osobista była nie do pozazdroszczenia. W 2017 roku jego syn przeszedł operację przepukliny pępkowej. Niedługo po zabiegu doszło zatrzymania oddechu, które okazało się niezwykle fatalne w skutkach – syn Jarrina doznał porażenia mózgowego i dystrofii mięśniowej.
Dramat kolarza WCIĄŻ trwa. Przeżywa prawdziwe PIEKŁO, każdego dnia odczuwa OKROPNY ból
Syn byłego kolarza spędził trzy miesiące w szpitalu, a Ministerstwo Zdrowia Publicznego stwierdziło nieodwracalną niepełnosprawność. Rodzice dziecka domagali się odszkodowania i sprawiedliwości. Sytuacja finansowa byłego kolarza stała się bardzo trudna, ponieważ rehabilitacja syna pochłaniała ogromne pieniądze. Teraz rodzinę Jarrinów dotknęła kolejna tragedia.