Ryszard Szurkowski zmarł 1 lutego 2021 roku w Radomiu. Przez ostatnie miesiące życia z całych sił walczył o powrót do dawnej sprawności, którą utracił po straszliwym wypadku, który miał miejsce w 2018 roku w Niemczech podczas wyścigu dla amatorów. Przeszedł wiele operacji, a potem przez długie miesiące rehabilitował się. Kiedy „Super Express” odwiedził go tuż przed ostatnimi świętami Bożego Narodzenia, Szurkowski był pełny pozytywnych myśli. Trzy razy w tygodniu był podwieszany jest w specjalnym urządzeniu, które wymusza pozycje wyprostowaną i wysiłek mięśni. Czasami też kręcił pedałami na rowerku stacjonarnym. - Jeszcze daleko mi do tego, by stanąć na nogach o własnych siłach. Ale jest zdecydowanie inaczej niż w roku 2018. Wtedy leżałem jak kłoda, a teraz mogę swobodnie siedzieć, sam poprawić pozycję, nachylić się. Mięśnie mam silniejsze – mówił nam z nadzieją. Niestety, zmarł niewiele ponad miesiąc później.
OKROPNA śmierć 17-letniego zawodnika. Nie przeżył ZDERZENIA z CIĘŻARÓWKĄ
Od pogrzebu Ryszarda Szurkowskiego minął już miesiąc, ale z grobu naszego mistrza wciąż nie zniknęły kwiaty i wieńce. Nieco już przemrożone, ale wciąż piękne. Na grobie Ryszarda Szurkowskiego najwięcej jest różnobarwnych róż, nie brakuje też dużych zniczy. Niektóre z nich wciąż się palą… Zresztą wchodząc na cmentarz w Wierzchowicach od razu widać, gdzie jest rodzinny grób Szurkowskich. Mogiła jest skromna, ale dosłownie tonąca w kwiatach. To, jak miesiąc po pogrzebie wygląda grób Ryszarda Szurkowskiego, możecie zobaczyć w poniższej GALERII.
Koszmarny wypadek kolarza kilka metrów przed metą! SZOK, wielkie cierpienie i ogromny ból [WIDEO]