Nie po raz pierwszy świat kolarstwa musi przeżywać okropne chwile. W przeszłości dochodziło do wielu niebezpiecznych wypadków z udziałem znanych zawodników, którzy podczas samotnego treningu byli potrącani przez samochody. Jedno z takich tragicznych zdarzeń miało miejsce przed blisko czterema laty, kiedy to śmiertelnie potrącony został Michele Scarponi. Teraz kibice przeżywają równie dramatyczne chwile.
Koszmarny wypadek kolarza kilka metrów przed metą! SZOK, wielkie cierpienie i ogromny ból [WIDEO]
Z Włoch dotarły bowiem przerażające informacje. Życie w wieku zaledwie 17 lat stracił Giuseppe Milone. Młody zawodnik zasłynął z tego, że w lipcu 2020 roku wywalczył tytuł "Króla Etny". Milone wspiął się na wulkan na południu Włoch sześcioma różnymi szlakami. Pokonał ponad 300 km drogi z przewyższeniem 7000 metrów i zajęło mu to blisko 13 godzin.
ALE KRAKSA! Kolarze wpadli na siebie na rondzie tuż przed metą [WIDEO]
Milone zmarł po tym, jak podczas samotnego treningu na Sycylii zderzył się z samochodem ciężarowym. Siła uderzenia była na tyle mocna, że życia młodego kolarza nie udało się uratować. Policja podaje, że Milone podczas jazdy miał słuchawki w uszach, co mogło przyczynić się do dramatu. - Ta tragedia mocno w nas uderzyła. Nie ma słów, które mogłyby nas pocieszyć - napisano na profilu zespołu Team Nibali.