Postaci Ryszarda Szurkowskiego raczej nie trzeba przedstawiać kibicom sportu. Kolarz był jednym z najwybitniejszych zawodników w historii polskiego sportu, a zawdzięczał to swoim sukcesom. Jego największe triumfy miały miejsce w latach 70. ubiegłego wieku. Wówczas dwukrotnie zdobył srebrny medal igrzysk olimpijskich w jeździe drużynowej na czas, a także trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium w mistrzostwach świata.
Ryszard Szurkowski - największe sukcesy. Wielka kolekcja medali, osiągnięcia ciężkie do powtórzenia
Iwona Szurkowska zdecydowała się na dramatyczne wyznanie. Mówi o myślach samobójczych
Czterokrotnie triumfował również na Wyścigu Pokoju. I można z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że gdyby nie panujący wówczas w Polsce ustrój, Szurkowski byłby światową gwiazdą kolarstwa. W ojczyźnie znali go wszyscy fani tej dyscypliny sportu. Niestety w ostatnich latach Szurkowski zmagał się z ogromnymi problemami zdrowotnymi.
Wynikało to z wypadku, jakiego doznał w 2018 roku na wyścigu dla weteranów kolarstwa. Doznał licznych obrażeń i poruszał się za pomocą wózka inwalidzkiego. Cały czas czuwała przy nim żona, Iwona Szurkowska, która w rozmowie z portalem SportoweFakty WP opowiedziała o walce byłego kolarza o powrót do zdrowia. - Cały dzień podporządkowany był Rysiowi – od rana do wieczora. W domu ćwiczył dwa razy dziennie, od półtorej do dwóch godzin. W ośrodku rehabilitacyjnym nawet dłużej - wyznała Szurkowska.
Dramatyczne słowa żony Szurkowskiego. To rozrywa serce
Niestety problemów nie ubywało, bo Szurkowski walczył również z nowotworem. - Miał raka kątnicy z przerzutami na jelita, wątrobę i węzły chłonne. Lekarze dawali nadzieję, mówiąc, że przy dobrej chemii można podjąć walkę z nowotworem - wyznała. Szurkowska dodała, że duże kłopoty pojawiły się po wybuchu pandemii, która miała ogromny wpływ na proces leczenia. - Niestety COVID-19 zabrał nam wszystko. Przed pandemią mogliśmy wyjść z domu, przejechać się na rehabilitację, zobaczyć innych ludzi. Później mąż był tak naprawdę uwięziony we własnym mieszkaniu - powiedziała.
Szurkowska zdecydowała się również na dramatyczne wyznanie. Śmierć męża przeżyła bardzo mocno. - Każde miejsce, w którym widziałam siebie z mężem, wywoływało ogromny ból. Mocny do tego stopnia, że miałam myśli samobójcze. Chciałam się zabić, bo nie byłam w stanie tego wytrzymać. Gdy się kogoś kocha nad życie, tak właśnie jest - wyznała. - W prosektorium mieliśmy z "Dziubusiem" chwilę dla siebie, mogłam go przytulić i powiedzieć coś z głębi serca. Coś bliskiego, co zawsze mówiliśmy tylko sobie. Od tamtej pory jesteśmy w stałym kontakcie - zakończyła Szurkowska.