Pod względem afer rasistowskich, w Stanach Zjednoczonych nie jest spokojnie od wielu tygodni. Po tym, jak policja swoją brutalną interwencją doprowadziła do śmierci George'a Floyda, ruszyła akcja "Black Lives Matter" mająca na celu walkę z rasizmem. Zaangażowało się w nią wielu znanych sportowców, w tym także koszykarzy. Gdy jednak nastroje nieco się już uspokoiły, funkcjonariusze - tym razem z Kenoshy, miasta położonego nieopodal Milwaukee - oddali z bliskiej odległości strzały w kierunku Blake'a, który wcześniej nie chciał się zatrzymać.
PRZERAŻAJĄCY stan Jakobsena po wypadku w Tour de Pologne. PARALIŻ i grubo ponad 100 SZWÓW
To rozjuszyło społeczność uważającą, że interwencja policjantów miała podłoże rasistowskie i ponownie okazała się zbyt brutalna, niewspółmierna do sytuacji. Swoje zdanie w bardzo dosadny sposób postanowili wyrazić koszykarze Milwaukee Bucks, którzy po czterech starciach z Orlando Magic prowadzili 3:1 i jeszcze jedną wygraną mogli zapewnić sobie awans do kolejnej rundy. Do spotkania jednak nie przystąpili, a po chwilowym pojawieniu się na parkiecie opuścili go także rywale.
Koszykarze grzmią podkreślając, że w ogóle nie powinni godzić się na dogrywanie sezonu w wyjątkowych okolicznościach popartych wybuchem pandemii koronawirusa. Póki co wiadomo tylko tyle, że oczywiście pojedynek będzie musiał zostać zaplanowany na inny termin. Atmosfera wokół całej sprawy jest jednak tak napięta, że w kolejnych dniach nie można wykluczyć następnych radykalnych decyzji podejmowanych przez sportowców.