Zdaniem sztabu prawników, współpracującego z Kevinem Durantem, decyzje w klubie podejmowane w sprawie leczenia koszykarza i jego powrotu na boisko były błędne. Zawodnik Golden State Warriors wybiegł na parkiet w piątym meczu finałów NBA. Szybko doznał urazu i będzie pauzował kolejne miesiące.
Durant był wściekły z tego powodu i nic dziwnego, że w tym momencie oczekuje odszkodowania. Media informowały, że gwiazdor nie jest gotowy na grę. Mimo to, podjęto decyzję o tym, by zmierzył się z Toronto Raptors. Jak informuje "WokeAmerica.com", z powodu kontuzji, zawodnik może chcieć od klubu nawet niebagatelną sumę miliarda dolarów.
Zdaniem Golden State Warriors, cała sytuacja była rozwiązana prawidłowo. Durant miał mieć zgodę na występy od trzech lekarzy - w tym jednego niepowiązanego w żaden sposób z klubem. Ich zdaniem w grę wszedł po prostu niefortunny zbieg okoliczności.
Zarobki gwiazdy najważniejszej ligi koszykówki na świecie szacuje się na około 65 milionów dolarów rocznie. Pozew na tak gigantyczną kwotę wydaje się być absurdalnym, ale w przypadku pozwu obie strony mogą próbować się dogadać. Z pewnością doszłoby do negocjacji, a takie postawienie poprzeczki z pewnością pozwoliłoby Durantowi na zdobycie większej sumy pieniędzy.