"Super Express": - Jak ci się żyje w Phoenix?
Marcin Gortat: - Bardzo dobrze. Mieszkam blisko hali, zadomowiłem się i mam nadzieję, że spędzę tu dobrych kilka lat. Są tu polskie sklepy, restauracje, szkoły i kościoły.
- Ale podobno nie ma twoich ulubionych amerykańskich pączków..
- To fakt, niedawno zamknęli ostatni sklep z nimi. Na szczęście w polskich sklepach są nasze pyszne pączki. Z powodzeniem zastępują amerykańskie.
- Jak spędziłeś święta?
- Nie miałem ich wcale. Albo w tym czasie rozgrywaliśmy mecze, albo byliśmy w podróży. Z kolegami z drużyny nie mieliśmy nawet wspólnego śniadania świątecznego. Miło wspominam czas, kiedy kilka lat temu w czasie świąt spotkałem się z Tomkiem Adamkiem i podzieliliśmy się jajkiem. Niestety, w tym roku nie było na to szans. Brakowało mi polskiej Wielkanocy, bo zawsze ten czas spędzałem z rodziną przy obfitym śniadaniu. Moją ulubioną świąteczną potrawą jest biała kiełbasa, mogłem ją jeść kilogramami.
- Na co ci własna telewizja?
- Projekt telewizji internetowej www.gortattv.pl powstał rok temu. W jego realizacji pomogli mi ludzie z mojej fundacji. Chciałem pokazać przeciętnemu kibicowi, jak wygląda życie w NBA od szatni. Będziemy także pokazywać treningi dla młodych zawodników, a także filmy z bankietów i imprez z kibicami.
- Phoenix jest na 9. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej. Zagracie w play-off? (awansuje 8 zespołów)
- To moje wielkie marzenie, ale wiem na ten temat tyle samo, co każdy kibic oglądający nasze mecze. Nie mam kryształowej kuli, w której czytam przyszłość (śmiech).
- Ale zawsze możesz przewidzieć, kto zostanie mistrzem NBA.
- Myślę, że Miami Heat.